Z perspektywy Nadii:
Spacerowaliśmy z Louisem jakiś czas. w pewnym momencie brunet złapał mnie za rękę. Pewnie lekko się zarumieniłam, ale nie było tego widać, było ciemno. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Boże, proszę o więcej takich chwil, bo ta jest po prostu idealna Nie rozmawialiśmy przez prawie cały czas, spacerując. Czułam, że był trochę poddenerwowany, nie wiedziałam o co chodzi. ...
Z perspektywy Louisa:
Strasznie się denerwowałem. Chyba było to po mnie widać. Nie wiedziałem jak mam jej to powiedzieć. A jak ona nie czuje tego, co ja do niej? Znamy się krótko, może nawet za krótko?
-Lou, co się dzieje?- zapytała ta piękna, zielonooka, blondynka.
-Nic takiego.- odpowiedziałem lekko przygryzając wargę.
-Przecież widzę. No powiedz, przede mną nie musisz mieć tajemnic.
-Wiem. Ale, to nie jest łatwe do powiedzenia.
-Po prostu to powiedz. ...
Z perspektywy Nadii:
Przystanęliśmy na chwilę. Lou coraz bardziej się denerwował. Wreszcie wydusił coś z siebie.
-No bo...- zaczął niepewnie Louis.
-Tak?
-Bo... Nadia, kocham Cię. Kocham Cię najbardziej na świecie. Najlepsze co mogło mnie w życiu spotkać, to ty.
Wtedy nie wytrzymałam. Uśmiechnęłam się, samotna łza spłynęła po moim policzku. Byłam najszczęśliwsza na świecie. To było jak w jakimś filmie; ja kocham jego, a on mnie.
-Lou, ja też Cię kocham.- wtuliłam się mocno w jego tors. On objął mnie swoimi ramionami. Chwilę później odkleiliśmy się od siebie, złapaliśmy za ręce i powędrowaliśmy do reszty.
Przy ognisku byli tylko Hazz i Nikola. Nikola już spała, więc Harry zaniósł ją do pokoju. Chciałam jeszcze chwilę posiedzieć przy ognisku, ale zrobiło się naprawdę zimno. Razem z Lou powędrowaliśmy do naszego domku. Byłam zmęczona, wzięłam czystą piżamę, bieliznę i poszłam wziąć szybki prysznic. W tym czasie Lou robił coś na telefonie.
Po wzięciu prysznica Lou poszedł się wykąpać. Ja w tym czasie postanowiłam sprawdzić co dzieje się w świecie. O nie! Tylko nie bateria! Ughh... No trudno. Hmm... Chyba mój BooBear nie obrazi się że użyłam jego telefonu. Oh, Lou się nie wylogował z Twittera. Nowy Tweet. Gabi... Za raz, czy to nie ta sama Gabi, która groziła mi na Twitterze? Hah, rozbawiło mnie to. Ciekawość mnie zżera żeby sprawdzić co napisała. Okej, chyba mnie za to nie zabije, prawda?
Tweet: "Hej misiaku! Wiem że za mną tęsknisz! Ta Nadia, czy jak jej tam, nie jest ciebie warta, powinieneś być ze mną! xx"
-Hhahaha!- zaczęłam śmiać się do telefonu, gdy z łazienki wychodził Lou. Szybko zablokowałam telefon i odłożyłam na swoje miejsce.
-Co było takie śmieszne?- odpowiedział ten ideał, który teraz stał bez koszulki, uśmiechając się.
Dlaczego on jest taki idealny?!
-Nic takiego.- powiedziałam szczerząc zęby. -A teraz odpowiesz mi na jedno pytanie?- W tym momencie brunet podszedł do mnie, oparł ręce o łóżko, tak, że musiałam się lekko odchylić do tyłu, teraz nasze twarze były oddzielone od siebie o kilka milimetrów.
-Zawsze i wszędzie.- powiedział i nasze usta złączyły się w pocałunek. Namiętny i długi. I to na dodatek nasz pierwszy pocałunek. Ta chwila mogłaby trwać wieczność. Zarzuciłam ręce na kark Louisa, i powoli zaczęłam kłaść się na łózko. On powtarzał te ruchy, tylko że był nade mną. W pewnym momencie odkleiliśmy się od siebie.
-Odpowiedz. Dlaczego jesteś taki idealny?- zapytałam, patrząc mu prosto w oczy.
-Hm... A dlaczego ty jesteś taka idealna?- powiedział szczerząc zęby. Znów nasze usta połączyły się w pocałunek.
-Kiedy mamy samolot do Londynu?- zapytałam.
-Pojutrze. Nie chce stąd wracać. Tu jet idealnie. To znaczy, bez Ciebie nie byłoby tak idealnie.- lekko się zarumieniłam, na co brunet zachichotał.
-Lou, jestem zmęczona, chodźmy już pać.
-Twoje słowa, są dla mnie rozkazem.- zaczęłam chichotać, a on bosko się uśmiechnął.
Leżeliśmy okryci kołdrą, ja wtuliłam się w nagi tors mojego ideału. On także mnie objął, pocałował w czoło. Chwilę później usnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~Następny Dzień~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obudziłam się około dziesiątej. Nie było obok mnie mojego ideału. Ciekawe co teraz robił.
-Dzień dobry skarbie.- to był Lou, niosąc śniadanie do łóżka.
-Ojejku. Kochanie, wiesz że nie musiałeś. Kocham Cię.- o położył śniadanie na łóżko. Ja wstałam i dałam mu długiego buziaka.- Zjemy razem, prawda?- zapytałam patrząc mu się głęboko w oczy.
-Oczywiście skarbie.- odpowiedział uśmiechając się.
Po śniadaniu poszłam się ogarnąć. Ciekawe czy reszta jeszcze śpi? Harry i Nikola zapewne tak. Wyjrzałam przez okno, było bardzo ciepło. Wyjęłam z szafy odpowiednie ubrania na taką pogodę
i poszłam do łazienki.
Zrobiłam poranna toaletę i poszłam do głównego pokoju. Zdziwiłam się, bo tam czekali już wszyscy. Chyba czekali na mnie.
-A wy, co tu robicie tak szybko?- zapytałam uśmiechając się.
-To Louis nic Ci nie mówił? Dzisiaj calutki dzień spędzamy na plaży. Później pewnie zrobimy ognisko. No, w końcu to nasz ostatni dzień odpoczynku. Jutro wylatujemy z tego raju.- powiedział Zayn.
-No to co, idziemy?- zapytała Nikola.
-Jasne. Chodźcie.- odpowiedział BooBear który w tym momencie stał tuż za mną. Przestraszyłam się. Zaczęłam chichotać. Odwróciłam się na pięcie i zanim coś powiedziałam, wargi Lou złączyły się z moimi w pocałunek, a jego dłonie powędrowały na moje policzki. Ja zarzuciłam ręce na jego kark. Lou podniósł mniei niósł w stronę drzwi. Po przekroczeniu progu drzwi postawił mnie na ziemie, i wszyscy razem poszliśmy na plażę. Na miejscu złożyliśmy koce i wszystko co wzięliśmy ze sobą. Chłopcy poszli się kąpać, a ja, Nikola, Pezz i Dann odpoczywałyśmy na kocach. Poczułam jak ktoś mnie podnosi, to był Louis. Hazza, Liam i Zayn także wzięli na ręce swoje partnerki. Kompletni nie wiedziałam co mają zamiar zrobić. Zaczęli biec w stronę wody. O nie!
-Lou, nie!- krzyknęłam, ale było już za późno. Wszyscy zaczęliśmy chlapać na siebie, i ogólnie, bawiliśmy się. Wszyscy. Wszyscy oprucz Horana. On siedział na kocu i podbrzdąkiwał coś na gitarze. Widać było że jest smutny.
-Niall, chodź do nas! - krzyknęła Nikola. Niall od razu tak jakoś się ożywił. Wstal, i biegiem wskoczył do wody. Reszte dnia spędziliśmy bawiąc się, wygłupiać i odpoczywać.
Nadszedł wieczór. Chłopcy rozpalali ognisko. Było już ciemno i strasznie zimno. Louis zauważył że marznę i okrył mnie kocem. Jaki on jest kochany!
Wszyscy siedzieliśmy przy ognisku, śpiewaliśmy, rozmawialiśmy i piliśmy. Spojrzałam na telefon. Było już około 24. Oczy wręcz same mi się zamykały. Nie wytrzymałam, musiałam iść spać. Położyłam głowę na kolanach Lou, on jedną ręką mnie objął, a drugą smyrał mnie opuszkiem kciuka po policzku. Wiedział że mam zamiar zasnąć więc dał mi całusa i wyszeptał "Dobranoc" do mojego ucha. Po chwili, usnęłam. ...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej miśki ^^ Jak się podoba? Wiem, nie jest za długi, ale jest dużo słodkich scenek z Lou <3 Napiszcie czy czegoś brakuje w rozdziałach, albo jakieś uwagi czy chcecie czegoś mniej, lub więcej. Postaramy się przystosować do waszych uwag. : D
Czytasz = Komentujesz
Weronika xx
Dziękuje wam za to że nominowałyście mnie do LA !Dzięki temu wreszcie odnalazłam wasze opowiadanie(zgubilam link).
OdpowiedzUsuńSzybko dodaję się do obserwatorów i obiecuje ze nadrobie swoje zaległości w czytaniu i kom. kiedy tylko wrócę do domu:)
london-love-fanfiction.blogspot.com
Swietne,pisz dalej !!
OdpowiedzUsuńSUUPCIOO!! KOCHAM I CZEKAM NA NEXT! \\\\\\
OdpowiedzUsuń