czwartek, 23 stycznia 2014

Rodział 16

Z perspektywy Nikoli:
Wczoraj siedzieliśmy przy ognisku do około 01:00. Potem każdy powoli przenosił się do domku. Ja i Hazza od razu się wykapaliśmy i zmęczeni poszliśmy spać.
Dzisiaj wyjątkowo wcześnie się obudziłam. Chciałam jeszcze się przespać, ale nie mogłam ponownie usnąć. Spojrzałam na Harry'ego. Jeszcze słodko spał. Nie chciałam go budzić , więc jak najciszej mogłam, wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, aby wybrać jakieś ciuchy. Wiedziałam, że lot mamy dopiero o 16:00, więc wybrałam jak na razie zestaw na plażę.

Poszłam do łazienki. Tam się w miarę ogarnęłam i zeszłam na dół. W kuchni była już Nadia i Niall.
- Mmm, co tak pachnie? - powiedziałam przekraczając próg kuchni.
- Gofry. - Niall przeszedł opok mnie z kapturem na głowie, która miał spuszczoną. Jak by chciał coś przede mną ukróć. Poczekałam, aż poszedł do swojego pokoju.
- Nadia? Co mu jest? Jakoś dziwnie się zachowuje.
- Ja sama dokładnie nie wiem. Przyszedł do kuchni z zaczerwienionymi i podpuchniętymi oczami. Chyba płakał. Długo. Bardzo długo.
- Mówił co się stało?
- Nie, ale chyba sama się domyślasz... Widać po nim, że już nie wytrzymuje, nie wiem jak on sobie z tym poradzi.
- Dobra. Koniec. Nie chcę o tym rozmawiać.
- Jak chcesz.
Na szczęście w tym momencie wszyscy zaczęli schodzić na dół. Harry podszedł do mnie, dał całusa i mocno mnie przytulił.
Wszyscy usiedliśmy do śniadania, ale Niall nie chciał przyjść. Powiedział, że nie jest głodny. Dziwne...
Przy stale panowała niezręczna cisza. Nikt ze sobą nie rozmawiał. Nie mogłam się doczekać, aż śniadanie się skończy. W końcu ta chwila nadeszła.
Każdy wziął potrzebne dla siebie rzeczy i poszliśmy na plażę. Horan też.
Hazza, Lou, Zayn i Liam od razu pobiegli do wody. Niall spacerował sam po plaży. Strasznie mi było go szkoda.
Ja z dziewczynami postanowiłyśmy się trochę poopalać i odpocząć. Tylko problem w tym, że z tymi wariatami nawet spokojnie poleżeć. Po jakichś piętnastu minutach Harry przybiegł po mnie, bo nie chciałam iść popływać.
- Czemu nie chcesz do nas przyjść?
- Wole się poopalać, a poza tym woda jest na pewno zimna.
- Żartujesz?! Jest ciepła! No, chodź.
- Hm... Okej.
Niechętnie wstałam i poszłam ze Styles'em do wody. Rzeczywiście nie była taka zimna jak myślałam. Po jakimś czasie wszyscy świetnie się bawiliśmy. Pływaliśmy, graliśmy w siatkę, śmialiśmy się. Znów było tak jak dawniej. Nie chciałam wracać ale musieliśmy.
Po około trzech godzinach świetnej zabawy, wróciliśmy do domku, żeby się spakować i posprzątać.
Każdy pomaszerował do swojego pokoju.
Podczas, gdy Harry pakował swoje rzeczy, wzięłam czyste ciuchy 
i poszłam wziąć zostało nam dużo czasu. Byłam pewna, że się wyrobię, więc się nie spieszyłam.
po wyjściu spod prysznica, jeszcze raz się pomalowałam i wyszłam z łazienki.
- Gotowa? - Zapytał Styles.
- Tak, chyba tak. Spakowałeś się już?
- Właśnie skończyłem. Pójdę szybko wziąć prysznic, trochę ogarniemy dom i jedziemy na lotnisko. ok?
- Ok. - Uśmiechnęłam się, a Harry dał mi całusa.
Zabrałam się za pakowanie. Położyłam swoje rzeczy na łóżku i po kolei układałam je w walizce. Gdy skończyłam, pościeliłam łózko i zeszłam na dół.
Perrie i Dan już sprzątały salon i kuchnię. Pomogłam im i po chwili pozostali zeszli na dół z walizkami.
- Już posprzątałyście? - Zdziwił się Liam.
- Jak widać. Możemy już odnieść klucze od domku i jechać na lotnisko. - Odpowiedziała Danielle podchodząc do niego.
- Ok. to co? Macie wszystko? Idziemy?
Każdy upewnił się, że niczego nie zapomniał i opuściliśmy domek, zamykając go.
Poszliśmy się pożegnać, odnieść klucz i zamówionymi taksówkami pojechaliśmy na lotnisko.
Na miejscu było mnóstwo fanek. Nie wiedziałam co się dzieje. Niektóre po prostu przyklejały się do szyb samochodu.
- Jak otworzę drzwi to biegnij za mną do odprawy. Nie bój się. Ok?
- Spróbuję. - Złapałam Harrego za rękę i z pomocą ochroniarzy wyszliśmy z taksówki.
Tak jak mi kazał, pobiegłam za nim do odprawy. nie było to łatwe, bo pełno dziewczyn wręcz rzucało się na Hazzę.
Szybko przeszliśmy przez odprawę i weszliśmy do samolotu, zajęliśmy swoje miejsca.
- Nic ci nie jest, skarbie?
- Nie, ale co to było?! Skąd one w ogóle wiedział, że tu będziemy?
- Directioners wiedzą wszystko.
- No ok, ale bez przesady. Mało co nas nie pozabijały.
- Przepraszam Cię. Nie wiedziałem, że tu będą. - widać było, że się tym przejął.
- Przecież to nie twoja wina, nic się nie stało. - ciepło się do Niego uśmiechnęłam.
Tak jak w trakcie każdego lotu próbowałam usnąć, jednak nic z tego.
Ponad godzinę rozmawiałam z Hazzą, ale był zmęczony i usnął.
Resztę lotu czytałam książkę albo słuchałam muzyki. Około 19.00 byliśmy w Londynie.
-Kochanie, obudź się, zaraz będziemy lądować. - szepnęłam nad Jego uchem.
- Już?
- Mhm, zapnij pasy. - zwróciłam się do niego i również to zrobiłam.
Po dziesięciu minutach wychodziliśmy z samolotu. Tam czekali na nas już ochroniarze, bo również tutaj było mnóstwo fanek. Już wiedziałam co mam robić.
Harold objął mnie w pasie i szybko poszliśmy do taksówki. Pojechaliśmy do domu.
- Pierwszy raz nie cieszę się na widok tego domu. Mógłbym tam mieszkać tam skąd wróciliśmy. - Zayn cały czas narzekał. W sumie nie tylko on, reszta tez nie chciała wracać.
Weszłam do środka, zdjęłam buty i odłożyłam torbę.
- Ej, kto z was jest zmęczony? - zapytał Lou.
- Chyba nikt. Każdy wyspał się w samolocie. - wszyscy potwierdziliśmy wersję Nadii.
- To ja mam pomysł. Skorzystajmy z tego, że dziewczyny mają jeszcze wolne i chodźmy na jakaś imprezę. Co wy na to?
- Świetny pomysł! To co? Szykujemy się i idziemy? - Pezz spodobał się ten pomysł tak jak z resztą każdemu.
- Ja nie idę. Głowa mnie boli. - powiedział Nialler i poszedł z walizkami do swojego pokoju.
- Dobra to przebieramy się i do klubu! - po tych słowach wszyscy poszli się przebrać.
Harry tylko się przebrał tak jak reszta chłopaków.
Ja zrobiłam mocniejszy makijaż, przebrałam się
 i byłam gotowa. Razem z Harry'm zeszliśmy na dół. Po pięciu minutach wszyscy byli gotowi do wyjścia. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do klubu.
Wszystko działo się tak jak na normalnej imprezie. Dobra zabawa, taniec, alkohol. Po jakimś czasie Harry, Zayn i Perrie byli już nieźle wstawieni. Wszyscy pili, ale nie aż tyle co oni.
Poszłam ze Styles'em na parkiet. Tańczyliśmy już bardzo odważnie. Alkohol robił swoje.
Hazz poszedł do baru, a ja z dziewczynami dalej tańczyłyśmy. Później przyszli również chłopcy. Zayn porwał Pezz, Liam Dan, a Lou Nadię. Harry wciąż nie wracał, więc postanowiłam go poszukać. Poszłam w stronę baru, ale po chwili serdecznie tego żałowałam. Nigdy bym się nie spodziewała, że zastane tam taki widok. Mój ukochany chłopak. Co robił? Obściskiwał się z jakaś laską. Całowali się, a on trzymał swoje dłonie na jej pośladkach.
Automatycznie z moich oczu popłynęły łzy rozmazując makijaż. Jak on mógł mi to zrobić?! Tak bardzo go kochałam! A on wszystko popsuł.
Nie mówiąc nikomu o tym wybiegłam z klubu, zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu. Nie mogłam powstrzymać płynącej z moich oczu, słonej cieczy.

Z perspektywy Harry'ego:
W klubie dużo wypiłem. Po jakimś czasie już nie kontrolowałem tego co robię. Gdy poszedłem się napić, podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Kojarzyłem ją skądś, ale nie wiedziałem skąd. Na prawdę nie wiedziałem co robię. Z początku tylko flirtowaliśmy, ale nie skończyło się na tym. Zaczęliśmy się namiętnie całować, a potem zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do jakiegoś hotelu. Wiadomo co tam się stało... Nie chciałem tego. Samo tak jakoś wyszło, ze... zdradziłem Nikolę...

Z perspektywy Nikoli:
Gdy dojechaliśmy na miejsce, rzuciłam kierowcy kilka banknotów, wbiegłam do domu zatrzaskując drzwi i z płaczem rzuciłam się na kanapę w salonie. Nagle przypomniało mi się, że Niall nie poszedł na imprezę. Wiedziałam, ze na niego zawsze mogę liczyć. Zawsze mnie wysłucha i przytuli. Postanowiłam go poszukać.
W kuchni go nie było, w jego pokoju też nie. Przeszukałam wszystkie pokoje. Pewnie był w łazience.
- Niall? Jesteś tam? - zapukałam.
Nikt się nie odezwał. Powoli uchyliłam drzwi i weszłam do łazienki, nie słysząc sprzeciwu. Proszę, tylko nie to...
- Niall! Nie! Proszę, nie! - poczułam taki ból w sercu jak jeszcze nigdy, strasznie płakałam.
Nialler leżał na podłodze... w krwi... obok niego leżała żyletka, która wypadła z jego ręki. Miał podcięte żyły...
- Niall proszę Cię, nie zostawiaj mnie, proszę... Słyszysz?! Nie możesz umrzeć! Niall! Proszę Cię! Do cholery, nie zostawiaj mnie samej! Proszę! - próbowałam go obudzić... Nic z tego. Nie wiedziałam, czy jeszcze żyje. Szybko wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po karetkę. Nie wiedziałam co mam robić. Rozerwałam jakąś bluzkę, która leżała w  łazience i zawiązałam mu rany. Położyłam jego głowę na swoich kolanach. Zobaczyłam, że na jego nagim torsie leży kartka. Wzięłam ją i przeczytałam. To był list. Do mnie. Czytając go jeszcze bardziej płakałam...

" Nikola... wiem, że to czytasz. Teraz już pewnie mnie nie ma. Nie mogłem już tego wytrzymać. Nie mogłem wytrzymać bez Ciebie. Jesteś całym moim światem. Ktoś mi odebrał mój świat, więc nie mogę już żyć. Nie płacz, proszę... Nie warto. Wiem, że z Harry'm jesteś szczęśliwa. Nie mogłem tego popsuć, widząc jak uśmiechasz się u jego boku. Nie mogłem... Teraz już pewnie się domyślasz, co do ciebie czułem. Tak... Kochałem Cię, kochałem Cię nad życie. Byłem słaby, nie potrzebujesz takiego kogoś jak ja... Ja zawsze będę dla Ciebie na drugim miejscu. Ale pamiętaj, że nigdy Cię nie opuszczę. Zawsze będę nad tobą czuwał, pamiętaj, że nadal bardzo Cię kocham, zawsze będę... Nie ważne gdzie będę... Pamiętaj, że na zawsze pozostaniesz w moim małym, beznadziejnym serduszku, które umarło dla Ciebie...
Kocham Cię
Niall xx "
Skończyłam czytać... Nie mogłam opanować łez... Miałam ochotę zrobić to samo co On, dopiero teraz uświadomiłam sobie co do niego czuję.
Moje rozmyślenia i rozpacz przerwał hałas.
Ratownicy weszli do domu i wbiegli do łazienki. Zabrali go. Pobiegłam za nimi i pojechałam karetką do szpitala. Zadzwoniłam do Nadii i powiedziałam co się stało. Mieli przyjechać do szpitala.
------------ W Szpitalu------------
Lekarze zabrali gdzieś Nialla, nic mi nie chcieli powiedzieć. Usiadłam i płakałam...
- Nikola! Gdzie jest Niall! Co z nim?! - zobaczyłam Nadię biegnącą w moją stronę, a za nią reszta.
Nic nie powiedziałam tylko mocno się do niej przytuliłam.
- Ciii, mała. Nie płacz. Wszystko będzie bobrze.
- Nic nie będzie dobrze! Nic nie rozumiesz! Niall napisał list! Chciał się zabić przeze mnie! Rozumiesz?!
- Jak to przez ciebie?
- Normalnie, przeze mnie... Czy ja na prawdę muszę być taka beznadziejna?! Każdy tylko przeze mnie cierpi! Cokolwiek bym nie zrobiła!
- To nie twoja wina! Co niby zrobiłaś?
- Nie wiem... coś na pewno.
- No właśnie nie! Nic nie zrobiłaś!
- No właśnie! Nawet jak nic nie robię to inni przeze mnie cierpią!
Nadia już nic nie powiedziała tylko usiadła i jeszcze mocniej mnie przytuliła. Po jakimś czasie lekarz wyszedł z sali. Powiedział, że Niall żyje, ale jego stan jest krytyczny.
Strasznie się o niego bałam...
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej ;D Podoba się rozdział? Wiem, że wyszedł długi, ale taki miał być :) Trochę się porobiło :D Jak myślicie? Co będzie z Niall'em? :)
Czytasz = Komentujesz
Roksana xx


6 komentarzy:

  1. Awww *.*
    Dawaj następny!!!
    Jakie to jest boskie <3

    http://innenizwszystkieopowiadaniao1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG ŚWIETNE !! KOCHAAM!! <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej mam łzy w oczach *_* Czemu ja nie wiedziałam że macie takie talenty ? Znam was tyle lat i o tym nie wiedziałam ;o

    OdpowiedzUsuń
  4. Łoooole KOCHAM WASZ TALENT <3

    OdpowiedzUsuń
  5. PISZCIE DALEJ! <3 KOCHAM TO OPOWIADANIE :) NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ DALSZEGO CIĄGU <3

    OdpowiedzUsuń