niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 20

Z perspektywy Nikoli:
Od razu po wyjściu ze szkoły poszłam do szpitala. Wiedziałam, że nie zostało mi dużo czasu, bo musiałam wcześniej wrócić do domu, aby ogarnąć wszystkie rzeczy do szkoły.
Na szczęście przed szpitalem nie było już tyle fanów. Szybko weszłam do środka i poszłam do Niall'a.
Widziałam, ze w sali są lekarze, więc postanowiłam poczekać. Po około dziesięciu minutach lekarze wyszli z sali, a ja weszłam.
- Heeej.
- Hej. - podeszłam do Niall'a. Przywitałam się z nim, odłożyłam torbie usiadłam na krześle obok.
- Jak tam w szkole?
- Jak na razie dobrze, już nawet poznałam jedną dziewczynę, więc zapowiada się całkiem nieźle. A jak u ciebie? Co mówili lekarze?
- Z jednej strony mówili, że już wszystko jest bobrze, a z drugiej, że muszę jeszcze zostać w szpitalu. Może i nawet tydzień.
- Co?! Ale dlaczego?! Przecież już wszystko było ok.- byłam bardzo rozczarowana. Miałam nadzieję, że Nialler już nie długo wróci do domu i wszystko będzie tak jak dawniej. Niestety się myliłam.
- Sam nie wiem czemu chcą mnie jeszcze tu trzymać. Już dobrze się czuję. Najchętniej wróciłbym już z tobą do domu.
- Ehh... Mam nadzieje, że nie będziesz musiał tutaj spędzić jeszcze tygodnia.
- Ja też. Przecież musze mieć siłę, żeby pracować. Strasznie mnie wkurza takie nic nie robienie.

*Kilka godzin później*
Cały ten czas spędziłam na rozmawianiu z Horan'em, a mimo to nie miałam dość. Mogłabym tak przez resztę życia. I mam nadzieją, że tak będzie. Że spędzę z nim resztę życia i że będziemy szczęśliwi. Strasznie bym tego chciała.
Było już po 21:00, a Niall był zmęczony, więc postanowiłam wrócić do domu. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy, oznajmiłam blondynowi, że jutro go odwiedzę i żegnając się z nim opuściłam szpital.
Jak zwykle chciałam dojść do taksówki i pojechać do domu. Omijając fanów, poczułam szarpnięcie za ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam pewną dziewczynę. Nie wyglądała na miłą. Nie ukrywam, że trochę się jej wystraszyłam.
- Niall chciał się zabić. Wszyscy wiemy, że przez Ciebie. Pamiętaj, że nigdy o tym nie zapomnimy. Nigdy cię nie zaakceptujemy. Pamiętaj o tym, że wśród nas jesteś zwykłą szmatą. Najpierw Harry, a teraz Niall? O nie, nie, kochana. Nie będzie tak łatwo. Spróbuj tylko skrzywdzić któregoś z nich, a będzie po tobie. Pamiętaj, że Niall chciał się zabić. PRZEZ CIEBIE.- wyraźnie zaakcentowała te słowa.- Aha i jeszcze jedno. Lepiej nie chudź ciemnymi uliczkami, bo mogą cię tam spotkać niemiłe niespodzianki. Mam cię na oku.
Wystraszona wyrwałam się z uścisku dziewczyny i pobiegłam do taksówki.
"Niall chciał się zabić. Przez ciebie" Te słowa mnie strasznie zabolały. I jeszcze te groźby. Nie wiedziałam, czy mówiła to na serio, czy tylko chciała mnie wystraszyć. Nie mogłam uwolnić się od myśli o tym zajściu.
Kierowca zatrzymał się przed naszym domem, a ja płacąc za jazdę opuściłam pojazd.
Cała roztrzęsiona weszłam do środka. Nie wiedziałam, gdzie jest reszta. Czy nie ma ich w domu, czy po prostu siedzą w swoich pokojach.
Usiadłam na kanapie w salonie i włączyłam jakiś film, żeby się odstresować.
Po jakim czasie do domu wróciła Nadia i Lou. Chwilę z nimi porozmawiałam i poszłam na górę wziąć kąpiel. Po opuszczeniu łazienki poszłam do pokoju i położyłam się do łóżka próbując zasnąć. Jednak nie było to takie łatwe, ponieważ w głowie cały czas dźwięczały mi słowa tej dziewczyny...
*Następnego dnia*
Nie byłam jeszcze przyzwyczajona do wczesnego wstawania i niestety prawie zaspałam. Za pół godziny powinnam być w szkole! Szybko wstałam i z wczoraj uszykowanymi ciuchami,
pobiegłam do łazienki. Tam pomalowałam się, szybko wyprostowałam włosy, przebrałam się i zbiegłam na dół. W biegu zjadłam kanapkę i wypiłam trochę kawy zrobionej przez siostrę. Wiedziałyśmy, że idąc na pieszo na pewno się spóźnimy, więc zdecydowałyśmy, że pojedziemy autobusem. Wyszłyśmy z domu i pobiegłyśmy na przystanek. Na szczęście zdążyłyśmy. Po krótkim czasie byłyśmy już przed budynkiem szkoły.
Nie czekałyśmy nawet pięć minut i już był dzwonek na pierwszą lekcję. Na szczęście dzisiaj mam ich tylko sześć, więc szybko spotkam się z Niall'em.
Każda lekcja była mega nudna. Praktycznie na każdej lekcji były same sprawy organizacyjne, więc nic ciekawego. Ale przynajmniej poznałam już większość klasy.
Jest! W końcu dzwonek i koniec ostatniej lekcji.
Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i wyszłam ze szkoły. Wpatrzona w ekran telefonu, nawet nie zauważyłam jak na kogoś wpadłam.
-Przepraszam, nie chciałam. - podniosłam swój wzrok na chłopaka stojącego przede mną i poszłam dalej. Nawet nie widziałam jego twarzy, bo miał na głowie kaptur i okulary przeciwsłoneczne.
- Hej! Nie poznałaś mnie? - chłopak podbiegł do mnie i złapał za rękę. Obróciłam się, a on wtedy ściągnął kaptur.
- Niall?! Co ty tu robisz?! Przecież miałeś być w szpitalu! - Wykrzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
- Nie miałem być. Powiedziałem ci, że zostaję w szpitalu, żeby zrobić ci niespodziankę.
- I udało ci się. Właśnie miałam do Ciebie i...- nie dokończyłam mówić, bo przytulając Niall'a, zobaczyłam przez jego ramię, dziewczynę która zaczepiła mnie wczoraj przed szpitalem. Wyraźnie dała mi do zrozumienia, że ma mnie na oku. Horan zauważył, że zbladłam.
- Coś się stało? Dziwnie wyglądasz.
- Nie, nic. Wiesz, może to ze zmęczenia, chodźmy już do domu.- nie czekając na odpowiedź, złapałam Nialler'a za rękę i poszliśmy do domu.
Po drodze dużo rozmawialiśmy o trasie, koncertach. Tyle czasu nie będzie chłopaków. Nie wiem, jak dam sobie radę bez Niall'a. Tyle czasu. Ehh... będzie ciężko, ale jakoś muszę wytrzymać. W domu przywitaliśmy się ze wszystkimi i poszliśmy do naszego pokoju.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej wygodne dresy, po czym poszłam do łazienki. Tam się przebrałam, spięłam włosy i wróciłam do Niall'a.
Wzięłam laptopa i położyłam się obok niego na łóżku. W sumie nie wiedziałam co mam robić. Stwierdziłam, że porozmawiam z mamą, strasznie się za nią stęskniłam. Napisałam do niej sms-a, żeby weszła na skype'a. Zalogowałam się i zadzwoniłam do mamy.Odebrała.
Rozmawialiśmy z Nią chyba z dwie godziny, bo potem przyszła jeszcze Nadia i Lou. Po skończonej rozmowie zeszliśmy na dół, na kolacje.
Zayn i Harry zrobili naleśniki. Wszyscy usiedliśmy do stołu i z zjedliśmy kolację. Po skończonym posiłku poszłam na górę wziąć długą, gorącą kąpiel. Gdy skończyłam, była już 21:00. Nie chciało mi się spać, więc usiadłam z laptopem na łóżku i zalogowałam się na Twettera. Wow, muszę przyznać, że całkiem sporo hejtów, ale były też miłe wiadomości. Dużo osób pisało, że do siebie pasujemy itp. Odpisałam na kilka twettów. Po jakimś czasie, Niall wrócił z łazienki. Położył się na łóżku a ja obok niego. Stwierdziliśmy, że obejrzymy we dwoje jakiś horror. Horan wybrał na prawdę straszny, za każdym razem kiedy się bałam, wtulałam się w mojego blondynka, przy nim czułam się bezpiecznie. Po około dwóch godzinach oglądania filmu, zmęczona usnęłam w ramionach mojego skarba...

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, od razu na wstępie przepraszam, że musiałyście tyle czekać na taki beznadziejny rozdział. Przepraszam, że taki jest, ale cały czas coś usuwałam, dopisywałam, nie mam też tyle czasu, bo mam dużo nauki i co jakiś czas próbne egzaminy ;c
Poprawię się, obiecuje ;*
Czytasz = Komentujesz :)
Roksana xx



niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 19

Z perspektywy Nadii:

Obudził mnie dźwięk budzika. Dlaczego tak wcześnie? Przecież dopiero 7:15 a.m. Ah, no tak. To dzisiaj mam zacząć u uczęszczać do nowej szkoły fotograficznej w Londynie, razem z mają siostrą. Moja pasja do robienia zdjęć nagrodziła się gdy miałam około 13 lat. Wtedy moje zdjęcia nie wychodziły najlepiej. Dopiero po jakimś czasie stawały się coraz lepsze. Nikola jakby miała to we krwi. Wzięła do ręki aparat i bez większych problemów robiła świetne zdjęcia.  O wiele lepsze od moich. Eh, no nic.
Oczywiście obok mnie, smacznie spał Louis. Słodziak. I to na dodatek mój.  Bynajmniej mam taką nadzieję.
Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę szafy. Dzisiaj początek roku szkolnego, więc wypadałoby ubrać się bardziej odświętnie? Dobrałam ciuchy w zestaw i poszłam ogarnąć się do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam włosy, zęby, ubrałam się, pomalowałam, wyprostowałam włosy i załatwiłam swoje potrzeby. Zeszłam na dół, tam Nikola wpatrzona była w ekran telefonu. Ah, właśnie, gdzie ja mam telefon?
-Nikola, nie widziałaś mojego telefonu?
-Emm...- dopiero teraz zobaczyłam że go używa. Zrobiłam gniewną minę, ale po chwili na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Jesteś gotowa? O 9 a.m. zaczyna się początek roku.
-Tak, jestem gotowa.- odpowiedziała dalej wgapiając się w ekran telefonu.
-Okey. Chcesz coś do jedzenia?
-Nie dzięki. Już jadłam.
-W sumie, to nie jestem głodna. Mam ochotę na kawę ze Starbucksa.- uznałam z hihotem. Nikola też zahihotała.
-Czytasz mi w myślach. Boję się iść do tej szkoły.
-Ja też. Mam nadzieję że nie będzie tam zazdrosnych fanek.
-Ja też. Okey, to co, idziemy? Musimy jeszcze iść po kawę.
-No, to chodź.
Po maszerowałyśmy po torebki, ubrałyśmy buty, ja jeszcze wzięłam sweterek wiszący na haczyku, założyłam go, i obie wyszłyśmy.

                                                                        ***
Kierowałyśmy się w stronę szkoły, pijąc kawę ze Starbucksa. Przez resztę drogi rozmawiałyśmy o błahostkach.
Wreszcie dotarłyśmy na miejsce. Widziałam już wcześniej tą szkołę, ale dalej byłam zaszokowana jej wyglądem. Okey, była już trochę stara, ale wyglądała całkiem ładnie. Weszłyśmy, za dziesięć minut miałam zacząć uczęszczać do jednej z lepszych szkół fotograficznych w Londynie. Znów ta sama myśl. Poszłyśmy na hol, bo tam miało się odbyć to wszystko. Cały czas trzymałyśmy się razem.
Wreszcie na środek holu wyszedł dyrektor. To chyba był dyrektor. Posłuchałyśmy jego przemówienia do końca i tak jak wszyscy, zaczęłyśmy klaskać. Miałam nadzieję, że nie wszyscy nauczyciele wyjdą na środek i zaczną swoje przemówienie. Pomyliłam się. Ich przemowy zajęły dobrą godzinę. Po występach, nauczyciele ogłosili gdzie mają iść poszczególne roczniki. Na szczęście ja i Nikola miałyśmy iść razem.
Kazano nam iść do sali numer 9. Skierowałyśmy się tam i weszłyśmy do sali. W sali czekali uczniowie z pierwszych roczników, tylko nie było nauczyciela. O ile dobrze wiem, naszym głównym nauczającym, miała być pani Melissa Crasnoff. Po chwili do sali weszła pani Melissa. Na oko miała około 35 lat. Kazała nam usiąść, więc tak też zrobiliśmy. Następnie mieliśmy wyjść na środek sali i przedstawić się. Co? Miałam nadzieję, że nie będziemy musieli tego robić. Ugh, no okey, jakoś dam sobie radę.
                                                                           ***
Około godzinę siedzieliśmy w sali, przedstawialiśmy się sobie, nauczycielka przedstawił siebie nam, dostaliśmy plan zajęć, i ogólnie wszystko omawialiśmy. Mieliśmy czas aby rozejrzeć się po szkole, chociaż gdy był dzień otwarty zlustrowałam ją wzdłuż i wrzesz. Dopiero pa jakichś 5 minutach ogarnęłam że obok mnie nie maszeruje już Nikola
-No pięknie.- wymamrotałam sama do siebie.
-Hej, to ty jesteś dziewczyną Tomlinsona?- usłyszałam dziewczęcy głos za plecami. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam ładną, chudą, w około moim wzroście dziewczynę, która miała długie, prostre ciemno brązowe włosy i niebieskie oczy.
-Em, tak, jestem Nadia, a ty?- zapytałam z lekkim zdziwieniem. Ktoś mnie rozpoznał. Mam nadzieję, że nie będzie tu dużo takich osób.
-Jestem Emilie, miło mi Cię poznać. Jesteś szczęściarą. Każda dziewczyna, która wie kim jest Louis Tomlinson, chciałaby z nim być.
-Ty jesteś jedną z nich?- zapytałam.
-Um, nie powiem, Louis jest bardzo przystojny, ale nie szaleję za nim zbytnio.
-Hm, jesteś Dirctioner?
-Oh, tak. Chciałabym być tobą.
-Eh, uwierz mi, nie chciałabyś mieć tylu problemów na raz. Ale nie ważne. Więc, kto jest twoim ulubieńcem z One Direction?
-Harry, kocham go.- powiedziała z wielkim uśmiechem.
-Hm... Okey.- w myślach uknułam już plan.- Ty też jesteś z pierwszego rocznika?
-Tak, trochę się boję, a na dodatek nikogo tu nie znam.
-Ja też, przyszłam tu z siostrą, ale niestety, gdzieś mi zniknęła.
-Eh. Za jakieś 20 minut będziemy wolni, jestem strasznie głodna, idziesz ze mną na lunch? No i z twoją siostrą oczywiście.
-Jasne, za dwadzieścia minut będziemy czekać przed szkołą. Na razie.
-Do zobaczenia.
Odwróciłam się, i poszłam przed siebie, mając nadzieję ze gdzieś niedaleko jest moja siostra. Emilie, to całkiem miła dziewczyna. Sądzę, że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić. A, mam plan! Chcę zapoznać Emilie z Harrym. Chociaż tyle.
Znalazłam Nikolę na prawie samym końcu szkoły. No ale nic. Rozmawiała z jakąś dziewczyną w czarnych włosach. Dla mnie wyglądała na wredną, ale przecież nie wygląd jest najważniejszy.
-Nikola!- krzyknęłam, aby mnie usłyszała
Zakończyła rozmowę z dziewczyna i podeszła do mnie.
-Emmm, idziesz ze mną i z Emilie na lunch?
-Z Emilie?
-Ah, tak, poznałam ją nie dawno. Zaproponowała żebyśmy poszły z nią na lunch. Wydaje się być bardzo fajna. A kim jest ta dziewczyna z którą rozmawiałaś?
-Gabriella. Też wydaje się miła. Okey, to za ile na ten lunch?
-Mhm. Za około 15 minut.
-Okey, a nie wiesz o której będziemy w domu?
-Nie wiem, około 15 . Mam jeszcze zamiar iść na kawę i spacer.
-Okey, to chodźmy.
Razem z Nikolą skierowałyśmy się do wyjścia.
                                                                         ***
Spacerowałyśmy śmiejąc się, w stronę Coach and Horses. Można tam zjeść całkiem niezły lunch.
Weszłyśmy do Coach and Horses, usiadłyśmy przy stoliku, przy oknie i zamówiłyśmy posiłki. Zajadałyśmy w miłej atmosferze. Uśmiech prawie w ogóle nie schodził mi z twarzy.
Po lunch'u poszłyśmy do Starbucksa. Zamówiłam Frappuccino.
                                                                            ***
Po mile spędzonym czasie z Emilie, wróciłam do domu, a Nikola poszła do szpitala.
-Hej, już jestem!- krzyknęłam ściągając sweterek i zawieszając go na haczyk.
-Nareszcie! Czemu tak długo? Za chwilę 4 p.m.- w korytarzu stanął Louis. 
Podszedł do mnie i dał mi soczystego buziaka.
-Cześć, poznałam pewną dziewczynę i poszłyśmy z nią na lunch. Całkiem miła. Sądzę że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić.
-Świetnie, ale, niestety, nie pozwolę by mi cię ukradła.- powiedział Lou i objął mnie w talii.
-Na to bym nie pozwoliła.- uśmiechnęłam się do niego i dałam mu buziaka.
-Nikola też kogoś poznała. Gabriellę.
-Jaką Gabriellę?- zapytał, i nagle z jego twarzy zniknął uśmiech, a zagościło... przerażenie?
-Wiem tylko że ma na imię Gabriella. Ma czarne włosy, A czemu pytasz?
-Emm... Tak po prostu.
-Okey. Niestety teraz muszę iść się przebrać, więc musisz mnie uwolnić.
-Eh, okej.- Louis zrobił udawaną smutną minkę i uwolnił mnie z ucisku.
Szybkim krokiem pomaszerowałam na górę, wyjęłam z szafy czarne legginsy i sweter w turkusowe paski.
Zeszłam na dół, i zobaczyłam nic innego, tylko chłopców leniwie wylegiwujących się na kanapie. Ciekawe co robili przez cały dzień? Eh, pewnie to samo co teraz. Przyłączyłam się do nich. Oglądali jakiś badziewny serial. Ale co innego można robić w poniedziałkowe popołudnie? 
-Chłopaki, to będzie trochę dziwne pytanie, ale, kiedy macie jakiś koncert?
-No właśnie, za jakiś tydzień gramy koncert.- oznajmił Liam.
-A później?
-A później zagramy jeszcze kilka koncertów i wyruszymy w trasę.- oznajmił Zayn.
-Czyli nie będzie was około?
-Około 8 miesięcy.- tym razem Louis.
-Co? Żartujecie sobie? Nie będę was miała przez osiem miesięcy?
-Niestety, to prawda.
-Będę musiała jakoś dać sobie radę.
-A tak ogółem, to gdzie Nikola? Nie widziałam jej dzisiaj.- zapytał Liam.
-A jak myślisz? 
-Eh, no tak. Nasze papużki nierozłączki. Zapomniałem zapytać, jak w nowej szkole?
-Nie jest źle. Już poznałam Emilie, a Nikola Gabriellę.- w tym momencie oczy Liama skierowały się na Louisa.- Powiem wam, że Emilie jest Directionerką.
-Miło.
-I Harry- jego wzrok przeniósł się na mnie- jesteś jej ulubieńcem.- Harry wyszczerzył zęby, pokazując przy tym swoje dołeczki.
-Świetnie. Jak wygląda?- Ehh, ten Hazza tylko o jednym.
-Jest śliczna, ma brązowe oczy, długie, proste, ciemne włosy, jest w twoim wieku. Idealna dla Ciebie.
-Hmm, muszę ją poznać.- Powiedział Curly. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że właśnie to obiecałam Emilie.
-Tak się składa, że powiedziałam że Cię z nią poznam.
- Okey. Tylko mam nadzieję, że to nie jest jakaś psychofanka, która żuci się na mnie i ledwo ujdę z życiem.- po tych słowach wszyscy zaczęli się śmiać.
-Nie. Emilie to zwyczajna dziewczyna. Chłopaki, co robimy? - spojrzałam na Louisa. On chyba na prawdę jest uzależniony od tego telefonu.
-Ja jestem umówiony z Danielle.- tego raczej można było się spodziewać po Liamie.
Nie byłabym zdziwiona, gdyby Zayn powiedział że przyjdzie Perrie, albo on idzie do niej.
-A  ja idę na kolację z Pezz.- a nie mówiłam !
-A ty Harry? 
-Ja chyba pójdę na górę do swojego pokoju. 
-Przestań! Przecież nie przeszkadzasz. A poza tym, ja i tak nie miałabym co robić, bo mój chłopak aktualnie ma romans z telefonem!- nacisnęłam na słowo: telefon, aby Boo usłyszał.
-To całkiem możliwie.- zaśmiał się Hazza.- Ale raczej pójdę trochę odpocząć.- i poszedł.
-Taki już mój urok.- odpowiedział Louis.
-Trochę go masz za dużo.- powiedziałam.
-Dobra, to ja już będę się zbierał. Zayn, podwieźć Cię?- zapytał Liam.
-Daj mi piętnaście minut!- krzyknął Malik z łazienki.
-Piętnaście minut, i nie więcej! Raczej nie byłoby fajnie, gdybyś wyglądał lepiej niż Perrie.
-Nikt nie wygląda lepiej niż moja księżniczka!- To było słodkie. A nawet bardzo!
-No dobra! Ruszaj się!
Minęło piętnaście minut, i chłopaki pojechali.

Z perspektywy Louisa:

Przez cały czas zastanawiałem się, czy to może być ta sama Gabriella, która była moją dziewczyną. Gabriella Vanhale, o której wiedziała tylko moja rodzina i chłopaki. Nie, to nie może być ona! Przecież to wszystko było jeszcze za czasów X Factor'a! Było, minęło. Ukrywałem to przedNadią, bo... w sumie to sam nie wiem dlaczego. Może dlatego że ta dziewczyna nadal myśli że jesteśmy razem i nęka mnie na Twitterze. To jakaś psychopatka! Okey Louis, ogarnij się, odłóż telefon i zrób coś innego.
-To, może pójdziemy na jakiś spacer, czy coś?- zapytałem i rzuciłem telefon gdzieś na kanapę.
-Eh, okey. Przygotuj się na atak.- zaśmiała się Nadia.

Z perspektywy Nadii:

Założyłam moje czarne vansy, sweterek i byłam gotowa do wyjścia.
Wyszliśmy z domu, na szczęście nie było nigdzie fanów. Wiedziałam że i tak znajdą się jacyś.
Szliśmy przez park trzymając się za ręce. Tak jak myślałam, nie wielka grupka fanów podeszła żeby zrobić zdjęcia z Lou. Stałam z boku i przyglądałam się całej sytuacji. Jestem ciekawa, czy chłopcy wiedzą, ilu fanom spełnili marzenia. Nadal je spełniają, robiąc to co kochają. Dzięki swoim marzeniom, spełniają marzenia milionom innych ludzi.
Z zamyślenia wyrwał mnie Lou.
-To idziemy?- zapytał.
-Jasne, chodź.
Znów złapaliśmy się za ręce i spacerowaliśmy.
-O czym tak myślałaś?
-Zastanawiałeś się czasem, ilu ludziom spełniliście już marzenia?
-Oczywiście. Dalej nie mogę uwierzyć, że nasza piątka zwykłych chłopaków uszczęśliwia tylu ludzi. Przecież my robimy po prostu to co kochamy. Czasem nie wieżę w to wszystko. Tak jakby sen i za chwilę ktoś miał mnie uszczypnąć, a ja się obudzę. Czasem też mam tego wszystkiego dość, ale to nie trwa długo, bo uświadamiam sobie, że to kocham i nie mógłbym robić niczego innego.
-Lou, jesteś wspaniały.
-Nie tak bardzo jak ty.- Poczułam jak rumieńce oblewają moje policzki. Aww, poczułam się jak w jakimś filmie, czy coś. 
Spacerowaliśmy, nie zwracając uwago na to, która może być godzina. Cieszyliśmy się sobą.
                                                            ***
Wróciliśmy do domu około 9 p.m. Sama nie mogłam uwierzyć, że już ta godzina. To trwało jak jeden, krótki moment. Pomimo tak wczesnej pory byłam bardzo zmęczona.
Weszliśmy do salonu. Zastaliśmy tam Nikolę oglądającą jakiś film
-O, cześć. O której wróciłaś?
-Całkiem niedawno. Jestem wyczerpana.
-Eh, ja też, więc idę wziąć kąpiel.- tak też zrobiłam. 
Poszłam do pokoju po piżamę i czystą bieliznę. Nie miałam ochoty teraz grzebać po walizkach, więc po prostu pożyczyłam T-schirt od Louisa.

Z perspektywy Louisa:

Gdy Nadia zajmowała łazienkę, postanowiłem odwiedzić Twittera. Po prostu byłem ciekaw, czy ta psychopatka znów coś do mnie napisała. Zalogowałem się. Tak jak myślałem! Znów coś do mnie napisała.

"Kochanie, ta larwa z którą byłeś dzisiaj na spacerze nie jest Ciebie warta! Zrozum, że tylko ja jestem dla Ciebie idealna!
                                                                                                                    Gabi xx"
Pod spodem było umieszczone zdjęcie. Zdjęcie Nadii i moje z dzisiejszego spaceru! Skąd ona ma... -Walnąłem się otwartą ręką w czoło.- No przecież jak zdobyłaby te zdjęcia, gdyby nas nie śledziła? Co mam zrobić, żeby ona wreszcie się ode mnie odczepiła? Żeby zrozumiała, że to koniec? 
Poszedłem na górę do swojego pokoju, który teraz jest nasz: mój i Nadii. Usiadłem na łóżku czekając na moją księżniczkę.

Z perspektywy Nadii:

Wyszłam z łazienki. Weszłam do pokoju Louisa, który raczej można nazwać naszym pokojem: Louisa i moim. 
-Słodko wyglądasz w moim T-schircie.- powiedział i uśmiechnął się.
-Dziękuję.- odwzajemniłam uśmiech- Jestem wyczerpana tym dniem.
-Okey, to ja wezmę prysznic i wracam.
-Czekam.
Zmęczona padłam na łóżko.
Leżałam, zaczęłam myśleć o mojej głupiej przeszłości. Nie było zbyt wesoło. Dalej nie mogę zapomnieć o jednej rzeczy. Co prawda, było to jakiś czas temu i ten rozdział jest skończony raz, na zawsze, ale nie było to dość dawno, żeby o tym zapomnieć. Robiłam to przez niego, on był potworem. Pewnie nadal jest. Zostały po tym blizny. Mój ojciec, którego życie polegało na alkoholu. Bez niego stawał się agresywny, bił mamę, a nawet nas. Dla niego nie liczyło się nic więcej. Żadnej z nas: mojej mamie, mi i Nikoli nie uśmiechało się żyć z nim. Wyprowadziłyśmy się od niego jakieś cztery lata temu. Od tamtego czasu jakoś się układa.
Moje rozmyślania przerwał trzask drzwi. Do pokoju wszedł Louis. Położył się obok mnie. Przy nim czuję się bezpieczna. Wtuliłam się w niego.
-Dobranoc skarbie.- powiedział czule i pocałował mnie w czoło.
-Dobranoc Boo.- odpowiedziałam.
Po chwili zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam ^^ Na początku baaaardzo przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Rozdział jest beznadziejny. Bynajmniej dla mnie. Obiecałam, że już nie będę się spóźniać z rozdziałami, ale zawiodłam, przepraszam ;c Wybaczycie?
Dzięki za ponad 5000 wyświetleń! Jesteście wspaniali!
Jeżeli chcielibyście być powiadamiani o rozdziałach, to w komentarzach dodawajcie swoje aski lub twitter'y.
Czytasz = Komentujesz
Weronika xx

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 18

Z perspektywy Nikoli:
Wszyscy pojechali odpocząć do domu. W szpitalu zostałam tylko ja i Harry. Trochę niezręcznie czułam się w jego towarzystwie po tym wszystkim co się stało. Nie wiedziałam o czym z nim rozmawiać i czy w ogóle rozmawiać. Wiem, że na pewno nie chce się z nim kłócić. Nie teraz. Teraz nie mam na to siły. Na nic nie mam siły. Teraz liczy się tylko Nialler. Nikt inny.
- Idę po kawę. Przynieść ci? - Hazz wstał z krzesła.
- Nie, dzięki. - nawet na niego nie spojrzałam.
Harry już nic nie powiedział, tylko poszedł po kawę. Po kilku minutach wrócił i zajął swoje miejsce.
- Nikola?
- Hm?
- Jak myślisz?... Miałbym u ciebie jeszcze jakąś szanse? W sensie... wybaczysz mi kiedyś?
- Zapomnij Styles. Nie. Nie po tym co zrobiłeś.
- Nigdy? Nigdy mi nie wybaczysz?
- Harry... nie wiem, to nie jest czas i miejsce na takie rozmowy.
Nie chciałam dłużej ciągnąć tej rozmowy. Na szczęście w tym momencie z sali wyszedł lekarz.
- Co z Niall'em? - natychmiast do niego podbiegłam.
- Nadal się nie wybudził, można powiedzieć że nic się nie zmieniło.
- A czy mogę do niego wejść?
- No dobrze... ale tylko na chwilę.
- Dobrze. Dziękuje. - podziękowałam i weszłam do sali w której leżała najważniejsza osoba w moim życiu.
Łzy popłynęły z moich oczu na sam widok jaki tam ujrzałam.
Niall bezwładnie leżał na łóżku, podłączony do kilkunastu maszyn.
Powoli podeszłam do łóżka i usiadłam przy nim. Chciałam złapać Nialler'a za rękę, wtedy ujrzałam bandaże na nadgarstkach. Przypomniały mi się wcześniejsze czasy. Kiedy jeszcze moje życie wydawało mi się bezsensowne. Kiedy chciałam skończyć z tym wszystkim. Nikt nie wiedział o moich problemach, wszyscy myśleli, że ich nie mam, że wszystko było w porządku. A tak na prawdę nic się nie układało...
Teraz też tak jest... wszystko się wali, a już myślałam, że w końcu będzie dobrze...
Posiedziałam jeszcze trochę przy Niall'u. Dochodziła już 24:00. Postanowiłam wrócić do domu i trochę, się ogarnąć.
- Jedziemy do domu? - Wyszłam z sali.
- Tak, jasne. - Wzięłam swoje rzeczy i ruszyliśmy do wyjścia.
Przed szpitalem było mnóstwo fanek, ale nie zwracałam na to uwagi. Jak zwykle ochroniarze pomogli nam dojść do samochodu i pojechaliśmy do domu.
Przez całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie nawet słowem. Cały czas wpatrywałam się w krople deszczu spływające po szybie i próbowałam poukładać swoje myśli w głowie. Na marne.
Gdy dojechaliśmy pod dom, natychmiast wyszłam z samochodu i pomaszerowałam do drzwi nie zwracając uwagi na wyzwiska rzucane z ust fanek stojących przed domem.
Gdy udało mi się w końcu wejść do budynku, od razu zdjęłam buty i pobiegłam na górę. Zrzuciłam z siebie kurtkę i poszłam do łazienki. Tam wzięłam gorącą kąpiel po czym od razu zmęczona poszłam spać.
*** Następnego dnia ***
 
Dzisiaj wyjątkowo obudziłam się bardzo wcześnie, bo już o 07:00. Chciałam jak najszybciej pojechać do szpitala. Szybko wybrałam jakieś wygodne ciuchy biorąc pod uwagę to, że cały dzień spędzę w szpitalu.

Poszłam do łazienki przebrać się i trochę ogarnąć. Następnie zbiegłam na dół i szybko przygotowałam sobie jakieś kanapki i herbatę. Wszystko robiłam w biegu, więc o 07:30 byłam już gotowa do wyjścia. Napisałam karteczkę z napisem "Pojechałam do szpitala. Nikola xx", położyłam ją na blacie w kuchni i wyszłam z domu zamykając drzwi.
Złapałam taksówkę, którą pojechałam do szpitala.
Przedarłam się przez tłumy fanek i od razu pobiegłam w stronę sali, w której leżał Niall, mając ogromną nadzieję, że stan jego zdrowia się polepszył.
Z sali akurat wyszedł jego lekarz.
- O dobrze, że pani jest. Właśnie miałem do pani dzwonić.
- Coś się stało?
- Pan Horan około pół godziny temu wybudził się ze śpiączki.
- Na prawdę?! Mogę do niego wejść? - sama nie wierzyłam w to co słyszę.
- Tak, ale proszę nie męczyć pacjenta, musi teraz dużo odpoczywać.
- Oczywiście.- od razu weszłam do sali.
Niall chyba spał, ale jak weszłam lekko uchylił oczy. Widać było, że jest bardzo zmęczony.
Nic nie powiedziałam tylko usiadłam przy łóżku i złapałam Niall'a za rękę.
- Przepraszam Cię, Nikola... - Mój Horanek wypowiedział te słowa z wielkim trudem. nie mogłam powstrzymać łez spływających po moich policzkach.
- Cii... nic nie mów, nie przepraszaj. Nie masz za co. Tylko obiecaj mi, ze już nigdy tego nie zrobisz. Nie przeżyłabym bez ciebie. Uświadomiłam sobie, jak bardzo jesteś dla mnie ważny i jak bardzo Cię kocham, Niall.
- Kochasz? Jak to? Ale Harry... przecież wy...
- Nie ma już nas... - spuściłam swój wzrok na podłogę.
- Jak to nie ma?
- Normalnie. Harry mnie zdradził. Już nigdy do niego nie wrócę... Tak na prawdę to zawsze Ciebie kochałam, tylko nie zdawałam sobie z tego sprawy.- Niall lekko się uśmiechnął i przesunął się, tym samym robiąc obok siebie miejsce na łóżku.
- Chodź tu do mnie.- poklepał miejsce obok.
Bez zastanowienia położyłam się na łóżku i przytuliłam do Niall'a. Spojrzałam w jego, piękne, niebieski oczy i lekko musnęłam jego blade usta, po czym położyłam swoją głowę na jego torsie. Blondyn pocałował nie w głowę. Szczęśliwa usnęłam w najbezpieczniejszym miejscu na ziemi. W ramionach mojego skarba...
*** Kilka godzin później***
Po około czterech godzinach obudziłam się w tej samej pozycji. Niall jeszcze spał. Jak najdelikatniej umiałam uwolniłam się z jego objęć i wyszłam z sali. Wszyscy przyjechali do szpitala i czekali na korytarzu.
- I jak z Niall'em? - Zayn od razu wstał z miejsca podobnie jak inni.
- Już chyba lepiej. Jeszcze śpi, nie budziłam go. Rozmawialiście z lekarzem?
- Tak, mówił, że wszystko wskazuje na to, że Niall za kilka dni będzie mógł wyjść ze szpitala.- Nadia mi wszystko wyjaśniła.
- Uff... w końcu.- odetchnęłam z ulgą i przeczesałam ręką włosy.
- Nikola? To może my w tym czasie pojedziemy do domu? Posprzątamy, przygotujemy się na jutro do szkoły?
- Ok, w sumie to możemy. To co jedziemy?
- Jasne. Wy zostajecie czy jedziecie z nami? - Nadia zwróciła się do chłopaków.
- Zostajemy. - Louis odpowiedział za wszystkich.
Razem z Nadią zabrałyśmy swoje rzeczy i wyszłyśmy ze szpitala dzwoniąc po taksówkę, która przyjechała pięć minut później. Wsiadłyśmy do niej stwierdziłyśmy, że najpierw pojedziemy do naszego domu, a później do chłopców.
Na szczęście pod naszym domem nie było żadnych fanek.
Weszłyśmy do domu i nie wiedziałyśmy co pierwsze mamy robić. Dawno nas tu nie było i był duży bałagan.
- Od czego zaczynamy?
- Ja salon, a ty kuchnia.
- Ok. - zdjęłam buty i pomaszerowałam sprzątać kuchnię.
Najpierw pozmywałam naczynia i umyłam blaty. Pozostało tylko umyć podłogę. Natychmiast się do tego zabrałam i po piętnastu minutach wszystko było gotowe.
Razem z Nadią ruszyłyśmy do swoich pokoi. W moim nie było, aż tak źle. Pościeliłam łóżko i posprzątałam z biurka.
Wiedziałam, że w czasie szkoły będziemy większość czasu spędzać w domu chłopców, więc spakowałam wszystkie książki, laptopa i jakeś ciuchy. Upewniłam się, że mam najważniejsze rzeczy i zeszłam do salonu. Po kilku minutach zeszła również Nadia ze swoimi rzeczami.
- Masz wszystko?
- Tak, chyba tak.
- To co? Jedziemy? - nic nie odpowiedziałam tylko skinęłam głową.
Wyszłyśmy z domu zamykając go i wsiadłyśmy do taksówki, która już czekała.
Kierowca zapakował nasze bagaże i pojechałyśmy pod wskazany przez Nadię adres. Po około dwudziestu minutach byłyśmy na miejscu. Wręczyłyśmy kierowcy kilka banknotów, wysiadłyśmy z auta zabierając swoje walizki i weszłyśmy do budynku.
Od razu poszłyśmy odnieść walizki do pokoi. Tym razem nie kierowałam się do pokoju Harry'ego tylko do Niall'a. Nadia jeszcze o niczym nie wiedziała, więc się zdziwiła.
- Gdzie ty idziesz?
- No odłożyć walizki.
- Ale do Niall'a? Nie do Harry'ego?
- Nie, a czemu do Hazzy? Przecież już z nim nie jestem.
- No ale czemu do Niall'a?
- No, bo... parę rzeczy się pozmieniało.
- Oj, no powiedz wprost. Bo ja już tego nie ogarniam.
- Jestem z Niall'em. - powiedziałam z uśmiecham, który już dawno nie gościł na mojej twarzy.
- Serio? Czemu od razu nie powiedziałaś?
- No, bo jakoś nie było okazji.
- Dobra, już cię nie męczę. Odkładaj walizki i bierzemy się do roboty.- zrobiłam tak jak powiedziała moja siostra. Najpierw ogarnęłam u Horana w pokoju, a potem w salonie. Gdy skończyłam była już 20:00.
- Nadia, ja jadę jeszcze na chwilę do szpitala, wrócę razem z resztą.
- Okey.
Ubrałam kurtkę i wyszłam z domu. Jak zwykle przecisnęłam się przez fanki, wsiadłam do taksówki i pojechałam do szpitala. Tam również przecisnęłam się przez fanki i weszłam do szpitala, udając się w znanym mi kierunku. Chłopcy właśnie wychodzili od Nialler'a.
- O, hej. Już idziecie? Myślałam, że dłużej zostaniecie.
- No właśnie mieliśmy się zbierać.
- To poczekajcie na mnie. Idę na chwilę do Niall'a. Zaraz wracam. Dosłownie za pięć minut.
Nie czekałam na odpowiedź tylko poszłam do blondyna.
- Hej.- podeszłam do niego i dałam mu całusa.
- Hej, co ty tu jeszcze robisz? Myślałem, że jesteś w domu.
- Bo byłam, ale postanowiłam cię jeszcze odwiedzić. Miałam zostać dłużej, ale wpadłam tylko na chwilę, bo chłopcy zaraz jadą. Jak się czujesz?
- Już trochę lepiej.
- To dobrze. Aha i miałam ci jeszcze powiedzieć, że przeniosłam się do twojego pokoju.
- No i prawidłowo. Już nie mogę się doczekać aż stąd wyjdę.
- Ja też. Dobra, ja już lecę. Jutro po szkolę wpadnę do ciebie. Paa.
- Okej, paa. - dałam mu soczystego  buziaka i wyszłam z sali.
Razem z całą bandą wyszliśmy ze szpitala, kierując się do samochodu Louisa, który nie wiem skąd się tu wziął. Nie wnikam.
W ciągu kilku dni poruszałam się tylko w kierunku dom - szpital. Znałam już tą trasę na pamięć.
W domu od razu poszłam do łazienki i wzięłam długą gorącą kąpiel. Gdy wyszłam z wanny była już 22:00. Nie chciało mi się już nic robić, więc postanowiłam iść spać...
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Przepraszam, że tak długo i że taki słaby ;/ W ogóle nie miałam weny ;c
Czemu w ogóle nie komentujecie? Ehh... mamy zero motywacji ;/
Czytasz = Komentujesz


poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 17

-Jestem beznadziejna!- Nikola krzyczała na cały szpital.
-Nikola, nie mów tak!
-Ale tak jest! To przeze mnie Niall prawie umarł!- po jej policzkach spływały łzy, połączone z tuszem do rzęs i eyelinerm.
-Nikola, to nie twoja wina.
-To w takim razie czyja?!
W tym momencie nie wiedziałam co odpowiedzieć, byłam całkowicie bezradna. Chłopaki siedzieli w korytarzu, płakali. Żaden z nich nie pogodził by się ze stratą tak ważnej dla nich osoby. Nie wiem co byłoby gdyby Niall... umarł. Nie chcę wiedzieć co zrobiłaby Nikola. Byłaby zdolna do tego żeby zrobić to samo?- Nie wiem, i nigdy nie chcę się dowiedzieć. Nie chcę myśleć do czego skłonni byli chłopcy. Spędzili trzy lata praktycznie tylko w swoim towarzystwie. Są jak bracia.
                                                                                                                ***
Wszyscy siedzieliśmy w szpitalnym korytarzu, oczekując jakichś wieści od doktora. Niestety, nie doczekaliśmy się. Nigdzie nie było widać już żywej duszy. Tylko my, szlochając, oczekiwaliśmy czegoś. Nikola... ona nie miała już nawet siły płakać. Chyba żaden człowiek nie ma w sobie tyle łez.
Spojrzałam na zegarek, wskazywał za dwadzieścia trzecią. Byłam już na prawdę, bardzo zmęczona. Chyba Lou to zauważył. Okrył mnie swoją bluzą.
-Połóż się. Widzę że jesteś zmęczona.- powiedział troskliwie Louis.
-Dziękuję skarbie.- dałam mu krótkiego całusa i położyłam głowę na jego torsie.
Lou objął mnie, a ja wpadłam w ramiona morfeusza.
                                                                                                      *Następny dzień*
Obudziłam się tam gdzie zasnęłam; w szpitalu. Spojrzałam na telefon, była jedenasta rano. Tak jak myślałam, wstałam jako pierwsza. Delikatnie uwolniłam się z objęć śpiącego Louisa. Nikola, Zayn i Liam także jeszcze spali. Najpierw poszłam do ogarnąć mój rozmazany makijaż. W miarę ogarnięta poszłam poszukać doktora. Ugh, gdzie on może być o tej porze? Nareszcie!
-Dzień dobry. Chciałam się dowiedzieć, jak z Niallem?
-Witam, mogę tylko powiedzieć że nie jest najlepiej. Niall jest w śpiączce.
-Ale, obudzi się, prawda?- automatycznie zaszkliły mi sie oczy.
-Tu są dobre wieści, bo nic nie wskazuje na to, żeby się nie obudził. Ale na tą chwilę nie mogę konkretnie powiedzieć kiedy się obudzi, może to być nawet dzisiaj.-W tym momencie można było dostrzec w moich oczach promyk nadziei.
-Dziękuję panu. Do zobaczenia.
-Do widzenia.
Poszłam do reszty. Wszyscy już wstali.
-Nadia, gdzie byłaś?- zapytał Louis.
-Byłam u doktora…
-I jak? Co z Niallem? Mów!- Nikola wstała z miejsca, i stała teraz przede mną, spojrzałam jej w oczy.
-Doktor mówił że…- spuściłam wzrok.- z Niallem nie jest najlepiej. Jest w śpiączce, ale może obudzić się w każdym momencie.- Odważyłam się spojrzeć Nikoli w oczy. Zaczęły się szklić. Przytuliłam Ją najczulej jak umiałam. Nagle zadzwonił telefon Liama. Odkleiłam się od Nikoli. Teraz ona stała za mną. Odebrał, po czym oddalił się od nas na parę metrów, więc nie mogłam usłyszeć o czym rozmawia. Ta rozmowa nie trwała długo, zaledwie dwie minuty.
-Liam, kto dzwonił?- zapytałam.
-To był Harry, pytał się gdzie jesteśmy. Zdziwiłem się że tak szybko wstał, a zwłaszcza po imprezie. Zazwyczaj po wyjściu do klubu wstawał po południu. Coś musiało się zdarzyć.- Odpowiedział Li.
-A właśnie, gdzie on zniknął około 24:30? Od tamtego czasu go nie widziałam.- Odwróciłam się. Zobaczyłam Nikolę, która wybuchła płaczem. Widocznie coś się wtedy stało.
-Nikola, co się stało?- Liam zapytał troskliwie podbiegając do niej.
-Bo, wtedy, w, klubie- wyszlochała – Harry, on, całował, się z, jakąś, dziewczyną.- Nikola wybuchła płaczem, Liam ją przytulił.
-Co?! Jak on mógł to zrobić?! Niech on tu tylko przyjdzie!- Zayn wstał z krzesła, zaczął wrzeszczeć i wymachiwać rękoma. Ja, stałam jak słup. Nie wierzyłam w to co powiedziała moja siostra. Myślałam że będzie rozsądny, przecież zapewniał mnie, że jej nie zrani! Co ja sobie myślałam? Przecież Harry to podrywacz, jakby chciał, miałby każdą. Poczułam jak zaczynają piec mnie oczy. Przez jakiś czas stałam jak sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć. Wreszcie poczułam jak ktoś mnie przytula. To był Louis. Odwzajemniłam uścisk, oparłam głowę o tors Louis, pozwalając aby kilka moich łez spłynęło po moim policzku. Staliśmy tak kilka minut. Zayn był nieźle wkurzony, Liam wyglądał na całkiem zdezorientowanego. Chyba nie uwierzył w to co powiedziała Nikola. Louis złapał mnie za barki i lekko się oddalił. Spojrzał mi w oczy.
-Skarbie, pamiętaj, że nigdy Cię nie zostawię, okej?
-Oh, Boo. Kocham Cię. I dziękuję.- wychrypiałam.
-Ja Ciebie też, i nie masz za co dziękować.
-Uwierz, mam. Byłeś ze mną zawsze, w trudniejszych i tych lepszych chwilach. Dziękuję za to że jesteś.
-Jestem, i będę zawsze. Pamiętaj o tym.- Lou znowu mnie przytulił.
-Tak, pamiętajcie, na dobre i na złe, my zawsze będziemy z Wami. Jestesmy jak rodzina.- powiedział głośniej Liam. Najwidoczniej usłyszał naszą rozmowę.
Wtedy usłyszałam kroki. Odwróciłam się. To był on, Hazza. Miałam ochotę podejść wykrzyczeć mu prosto w twarz co o nim myślę, i przywalić mu w twarz. Zasłużył na to. Ale nie zrobiłam tego, wiedziałam że Zayn mnie wyprzedzi. Wszyscy na niego naskoczyli.
-Harry! Co ty do cholery zrobiłeś?!- Zayn był już bardzo wkurzony.
-O co ci chodzi? I nie drzyj się, głowa mnie boli.- Loczek złapał się za bolącą głowę.
-I Ty się jeszcze pytasz?! Jak mogłeś tak skrzywdzić Nikolę?!
-Chłopcy, dajcie mi to wytłumaczyć.
-No to słuchamy!
-Dajcie mi to jej wytłumaczyć!
-Nikola, chcesz z nim rozmawiać?- zapytał Zayn.
-Tak. Tylko, zostawcie nas sam, na sam, okej?
-Okej.
Tak jak poprosiła Nikola, zostawiliśmy ich samych.
Z perspektywy Harry’ego:
-No, więc słucham, jak chcesz mi to wszystko wytłumaczyć?- zapytała Nikola ze łzami w oczach.
-Nikola, bardzo Cię przepraszam. Ale, wtedy, w klubie, upiłem się. I to ostro. W ogóle nie wiedziałem co się dzieje, urwał mi się film już o dwudziestej trzeciej, o ile dobrze pamiętam. Wiem, bardzo mocno Cię skrzywdziłem, i cholernie tego żałuję. Nikola, przepraszam! Na prawdę, szczerze, przepraszam.- Spuściłem głowę w dół, a spod moich powiek wydostało się kilka łez. Ugh, dlaczego ja to w ogóle zrobiłem? Styles, jesteś idiotą!
-Żałujesz tego?! A żałowałeś tego wtedy, kiedy przeleciałeś tę dziewczynę?! W ogóle nie rozumiem, jak można być tak cholernym dupkiem, Styles?!
Teraz to dotarło do mnie w całości. Uświadomiłem sobie, że cholernie ją skrzywdziłem, że ona cierpiała, że jestem cholernym dupkiem, że już nigdy więcej nie będzie tak jak było. Styles, ty idioto! Złapałem się za włosy i zacząłem płakać jak małe dziecko. Tak, ten twardy Harry Styles płacze.
-Nikola, przepraszam. Wiem że jednym ‘przepraszam’ nie cofnę czasu, i nic się nie zmieni. Jestem ohydnym, cholernym, chamskim idiotą! Ale Nikola…- mówiłem do niej przez łzy.
-Nie, nie cofniesz czasu, i tak, jesteś ohydnym, cholernym, chamskim idiotą!
-Nikola wiem. Ale proszę Cię tylko o jedno, wybacz mi. Wiem że już nie będziemy razem, i że teraz nasze relacje nie będą fantastyczne, ale proszę tylko o to jedno; wybacz mi.- wtedy spojrzałem jej w oczy. Uświadomiłem sobie, ze to właśnie przeze mnie płakała, cierpiała. Czy ja kiedyś nie będę idiotą?!
-Harry- zaczęła spokojniej – Muszę to wszystko przemyśleć. A na razie chcę o tym zapomnieć, teraz ważniejszy jest Niall.- Jej głos się załamał. Z Niallem musiało być naprawdę źle. Chciałem ją przytulić, ale nie byłem pewny czy to najlepszy pomysł. Z jednej strony; ona potrzebuje wsparcia, ale z drugiej; po tym co zrobiłem? Zastanawiałem się przez parę sekund, i zdecydowałem, że teraz tylko ona się liczy. Nikt inny. Podszedłem do niej, i przytuliłem ją. Spodziewałem się jakiegoś odepchnięcie, czy coś. Ale ona chyba była już tak wykończona, że tego potrzebowała. Odwzajemniła uścisk.
-Harry, zawołasz resztę?- zapytała w moich objęciach.
-Oczywiście. Za raz będziemy.- odpowiedziałem, po czym oddaliłem się od niej i pomaszerowałem w stronę, w którą poszli…
Z perspektywy Nadii:
Przyszedł po nas Harry. Widocznie już porozmawiali. Widać było że płakał. Ja też miałam zamiar z nim porozmawiać, ale uznałam że raczej już sobie wszystko uświadomił. Wszyscy rozmawialiśmy już a nim trochę spokojniej. Nie krzyczeliśmy.
Usiadłam na korytarzu, spojrzałam na zegar. Dochodziła szesnasta. Co? Już? Tak szybko? To nie możliwe, przecież niedawno się obudziłam. Eh, nie ważne. Pomyślałam, ze dobrze by mi zrobiło gdybym poszła do domu, wykąpała się, zjadła coś. Zaczęła normalnie funkcjonować.
-Słuchajcie, może pojedziemy do domu? Zjemy coś, i w ogóle się ogarniemy? - zapytałam niepewnie.- oczywiście jutro wrócimy.
-Czytasz mi w myślach.- odpowiedział Zayn, lecz bez uśmiechu, po prostu tak jakby bez uczuć.
-Pójdę z wami.- dodał Li.- Nikola, idziesz? Wiesz, nie możesz cały czas tu siedzieć. Wiem, że Niall jest w ciężkim stanie, ale na pewno chciałby, abyś teraz normalnie funkcjonowała.- Liam, jak zwykle, troskliwy.
-Nie dziękuję, zostanę tu. Przecież w każdej chwili Niall może się obudzić.
-Okej, ale masz przyjść na noc do domu, rozumiemy się?- Zapytałam.
-Tak, tylko ktoś musi po mnie przyjechać.
-Ja Cię odwiozę, jeżeli chcesz.- wtrącił się loczek.
-Eh, okej. To zadzwonię po Ciebie około dwudziestej trzeciej.
-Nie ma mowy, zostaję z Tobą.- powiedział stanowczo.
-Nie musisz, dam sobie radę.
-Ale chcę zostać. Pozwól mi chociaż zaopiekować się Tobą, okej?
-Okej.
-Dobra mała, trzymaj się. Pa.- pożegnałam się z siostrą.
-Pa.
Skierowaliśmy się w stronę drzwi wyjściowych. Wyszliśmy, tuż przed szpitalem stał samochód Liama. Wsiedliśmy do niego, pojechaliśmy do domu chłopaków. Zanim wysiedliśmy, wyjrzeliśmy przez okno. To co zobaczyłam, zdziwiło mnie. Stado fanek przed domem chłopców. To już nie było dla mnie wielkim zdziwieniem.
-Nadia, uważaj teraz. Jak najszybciej pobiegnij do domu, a my zrobimy sobie parę zdjęć z fanami.- powiedział Liam.
-Uh, będzie trochę trudno, mam na sobie buty na obcasie.- skrzywiłam się- ale, jakoś dam radeę.
-Skabie uważaj na siebie.- powiedział troskliwie Lou.
-Dobrze, ty też. Okej to na trzy. Raz… Dwa… Trzy!- Na trzy wszyscy wyszli z auta. Na chłopaków napdały stada fanek. Jak oni sobie z nimi radzą?
Jak najszybciej biegłam… chociaż nie, nie można było tego nazwać biegiem. W każdym razie chciałam być jak najszybciej w domu. Niestety, coś mnie zatrzymało, a mianowicie Directionerka.
-Hej, mogę zdjęcie?- zapytała dziewczyna. Miała około 12 lat, nie była wysoka, ale nie byłą też bardzo niska. Miała falowane, bląd włosy.
-Tak, jasne.- dziewczyna wzięła swojego IPhona i zrobiła nam zdjęcie. To trochę dziwne kiedy ktoś prosi Cię o zdjęcie. Ale zarazem miłe.
-Dziękuję bardzo. Uwielbiam Lousia i Ciebie, jesteście razem piękni.
-To miło. Bardzo miło. A nie idziesz do chłopców?
-Raczej teraz się do nich nie dopcham, a pewnie jesteście zmęczeni.- Dziewczyna trochę się zasmuciła.- Zapomniałabym! Podpiszesz?- wyciągnęła wydrukowane zdjęcie moje i Louisa.
-Ojej, to naprawdę miłe. Oczywiście że podpiszę. Jak masz na imię?
-Veronika.
-Dla Veroniki tak?
-Tak.- była bardzo podekscytowana. Podpisałam zdjęcie i oddałąm jej.- Jeszcze raz bardzo dziękuję. Pozdrów Louisa i reztę chłopców, jeżeli możesz.
-Oczywiście że mogę. Miłego dnia.
-Dziękuję, wzajemnie.- Veronika szybko znikła w tłumie. Już wiem jak czują się chłopcy jak spełniają marzenia tym milionom fanów, Uh, niezłe przeżycie, dałam swój pierwszy w życiu autograf. Wyrwałam się z myślenia, i weszłam do domu. Nie czekałam na chłopaków, tylko poszłam po ciuchy i poszłam pod prysznic. Wreszcie. Następnie ubrałam się najwygodniej jak mogłam.


 Zrobiłam poranną toaletę, związałam włosy w wysoka kitkę i podążyłam do kuchni. Nie zastałam tam nikogo innego jak chłopców. Postanowiłam zrobić śniadanie. Hmm… Naleśniki!
Zrobiłam naleśniki, i już wszyscy siedzieli i zajadali. Po posiłku wstawiła naczynia do zmywarki. Spojrzałam na telefon, 17:30. Dopiero ta godzina, a ja już jestem wyczerpana.
-Chłopaki, co robimy?- zapytałam znudzona.
-Emm, ja miałem zamiar spotkać się z Pezz.- odpowiedział Zayn.
-A ja z Dann.- tym razem krzyknął Liam z korytarza.
Oni mówili to wszystko jak roboty, zupełnie bez uczuć. Ale nie dziwię im się, chyba sama też nie jestem najweselsza.
-Czyli zostajemy sami.- zwróciłam się do Louisa który teraz był wgapiony w ekran telefonu. Zapewne Twitter. Nie doczekałam się odpowiedzi zbyt szybko. – Skarbie.
-Ah, tak.- odpowiedział wreszcie wkładając telefon do kieszeni. - Co chcesz robić?
-Nie wiem. Możemy pooglądać jakiś film, czy coś.
-Okej.
Siedzieliśmy tak nic nie robiąc przez jakieś pół godziny.
-Ja już wychodzę. Dzisiaj nocuję u Dann. Jeżeli dowiecie się czegoś o Niallu to dajcie znać. Pa.
-Ja też już będę wychodził, ja też dzisiaj nocuję u Perrie. Pa.
Przez ten cały czas w ogóle nie zobaczyłam uśmiechu na ich twarzach.
-Pa.- krzyknęłam.
-To co oglądamy?- Lou usiadł obok mnie obejmując mnie.
-Nie wiem. Chcę trochę odreagować od tego wszystkiego, ale i tak wiem, że wszystko pójdzie na marne.
-Wiem, mi też jest bardzo ciężko, ale nie lubię jak jesteś smutna.
-Na razie nie mam powodów żeby być szczęśliwa. Czuję się beznadziejnie.
 -Ja też nie czuje się idealnie. Pamiętaj ze zawsze będę z tobą.-
-Dziękuję że jesteś. A teraz idź wybierz jakiś film, okej?
-Okej.- Lou wstał, wziął jakiś film, chyba nawet nie spojrzał co to. Odpalił DVD i usiadł obok, obejmując mnie.
Film się skończył. Na zegarze było po dwudziestej pierwszej. Chciałam obejrzeć coś jeszcze, pomimo iż byłam już dość zmęczona.
-Eh, to oglądamy coś jeszcze?
-Jasne, tylko co?- zapytałam.
-Emm, no nie wiem. Wybierz obojętnie co.
-Okej. -Louis wziął jakiś film i włączył go. Hah, trafiliśmy na jakiś tani romans. Ale co tam.

Po pół godziny filmu- jak zwykle przy oglądaniu filmów wieczorem- zachciało mi się spać. Wtuliłam się mocnej w mojego Lou i po chwili zasnęłam. …
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam nasze nieliczne grono czytelników ;D Podoba się? Trochę długi :3 Wreszcie ferie <3
Trochę smutno, bo mało komentarzy ;c Mam nadzieję że ktoś to czyta.
Czytasz = Komentujesz
Weronika xx

czwartek, 30 stycznia 2014

Uwaga!

Zawieszamy bloga, ponieważ Weronika pisze następny rozdział, ale chwilowo nie ma dostępu do internetu. Nie wiem dokładnie ile to potrwa, tydzień, może dwa. Przepraszamy was!!! ;* Mamy nadzieję, że cierpliwie poczekacie na następny rozdział ;*
Roksana xx

czwartek, 23 stycznia 2014

Rodział 16

Z perspektywy Nikoli:
Wczoraj siedzieliśmy przy ognisku do około 01:00. Potem każdy powoli przenosił się do domku. Ja i Hazza od razu się wykapaliśmy i zmęczeni poszliśmy spać.
Dzisiaj wyjątkowo wcześnie się obudziłam. Chciałam jeszcze się przespać, ale nie mogłam ponownie usnąć. Spojrzałam na Harry'ego. Jeszcze słodko spał. Nie chciałam go budzić , więc jak najciszej mogłam, wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, aby wybrać jakieś ciuchy. Wiedziałam, że lot mamy dopiero o 16:00, więc wybrałam jak na razie zestaw na plażę.

Poszłam do łazienki. Tam się w miarę ogarnęłam i zeszłam na dół. W kuchni była już Nadia i Niall.
- Mmm, co tak pachnie? - powiedziałam przekraczając próg kuchni.
- Gofry. - Niall przeszedł opok mnie z kapturem na głowie, która miał spuszczoną. Jak by chciał coś przede mną ukróć. Poczekałam, aż poszedł do swojego pokoju.
- Nadia? Co mu jest? Jakoś dziwnie się zachowuje.
- Ja sama dokładnie nie wiem. Przyszedł do kuchni z zaczerwienionymi i podpuchniętymi oczami. Chyba płakał. Długo. Bardzo długo.
- Mówił co się stało?
- Nie, ale chyba sama się domyślasz... Widać po nim, że już nie wytrzymuje, nie wiem jak on sobie z tym poradzi.
- Dobra. Koniec. Nie chcę o tym rozmawiać.
- Jak chcesz.
Na szczęście w tym momencie wszyscy zaczęli schodzić na dół. Harry podszedł do mnie, dał całusa i mocno mnie przytulił.
Wszyscy usiedliśmy do śniadania, ale Niall nie chciał przyjść. Powiedział, że nie jest głodny. Dziwne...
Przy stale panowała niezręczna cisza. Nikt ze sobą nie rozmawiał. Nie mogłam się doczekać, aż śniadanie się skończy. W końcu ta chwila nadeszła.
Każdy wziął potrzebne dla siebie rzeczy i poszliśmy na plażę. Horan też.
Hazza, Lou, Zayn i Liam od razu pobiegli do wody. Niall spacerował sam po plaży. Strasznie mi było go szkoda.
Ja z dziewczynami postanowiłyśmy się trochę poopalać i odpocząć. Tylko problem w tym, że z tymi wariatami nawet spokojnie poleżeć. Po jakichś piętnastu minutach Harry przybiegł po mnie, bo nie chciałam iść popływać.
- Czemu nie chcesz do nas przyjść?
- Wole się poopalać, a poza tym woda jest na pewno zimna.
- Żartujesz?! Jest ciepła! No, chodź.
- Hm... Okej.
Niechętnie wstałam i poszłam ze Styles'em do wody. Rzeczywiście nie była taka zimna jak myślałam. Po jakimś czasie wszyscy świetnie się bawiliśmy. Pływaliśmy, graliśmy w siatkę, śmialiśmy się. Znów było tak jak dawniej. Nie chciałam wracać ale musieliśmy.
Po około trzech godzinach świetnej zabawy, wróciliśmy do domku, żeby się spakować i posprzątać.
Każdy pomaszerował do swojego pokoju.
Podczas, gdy Harry pakował swoje rzeczy, wzięłam czyste ciuchy 
i poszłam wziąć zostało nam dużo czasu. Byłam pewna, że się wyrobię, więc się nie spieszyłam.
po wyjściu spod prysznica, jeszcze raz się pomalowałam i wyszłam z łazienki.
- Gotowa? - Zapytał Styles.
- Tak, chyba tak. Spakowałeś się już?
- Właśnie skończyłem. Pójdę szybko wziąć prysznic, trochę ogarniemy dom i jedziemy na lotnisko. ok?
- Ok. - Uśmiechnęłam się, a Harry dał mi całusa.
Zabrałam się za pakowanie. Położyłam swoje rzeczy na łóżku i po kolei układałam je w walizce. Gdy skończyłam, pościeliłam łózko i zeszłam na dół.
Perrie i Dan już sprzątały salon i kuchnię. Pomogłam im i po chwili pozostali zeszli na dół z walizkami.
- Już posprzątałyście? - Zdziwił się Liam.
- Jak widać. Możemy już odnieść klucze od domku i jechać na lotnisko. - Odpowiedziała Danielle podchodząc do niego.
- Ok. to co? Macie wszystko? Idziemy?
Każdy upewnił się, że niczego nie zapomniał i opuściliśmy domek, zamykając go.
Poszliśmy się pożegnać, odnieść klucz i zamówionymi taksówkami pojechaliśmy na lotnisko.
Na miejscu było mnóstwo fanek. Nie wiedziałam co się dzieje. Niektóre po prostu przyklejały się do szyb samochodu.
- Jak otworzę drzwi to biegnij za mną do odprawy. Nie bój się. Ok?
- Spróbuję. - Złapałam Harrego za rękę i z pomocą ochroniarzy wyszliśmy z taksówki.
Tak jak mi kazał, pobiegłam za nim do odprawy. nie było to łatwe, bo pełno dziewczyn wręcz rzucało się na Hazzę.
Szybko przeszliśmy przez odprawę i weszliśmy do samolotu, zajęliśmy swoje miejsca.
- Nic ci nie jest, skarbie?
- Nie, ale co to było?! Skąd one w ogóle wiedział, że tu będziemy?
- Directioners wiedzą wszystko.
- No ok, ale bez przesady. Mało co nas nie pozabijały.
- Przepraszam Cię. Nie wiedziałem, że tu będą. - widać było, że się tym przejął.
- Przecież to nie twoja wina, nic się nie stało. - ciepło się do Niego uśmiechnęłam.
Tak jak w trakcie każdego lotu próbowałam usnąć, jednak nic z tego.
Ponad godzinę rozmawiałam z Hazzą, ale był zmęczony i usnął.
Resztę lotu czytałam książkę albo słuchałam muzyki. Około 19.00 byliśmy w Londynie.
-Kochanie, obudź się, zaraz będziemy lądować. - szepnęłam nad Jego uchem.
- Już?
- Mhm, zapnij pasy. - zwróciłam się do niego i również to zrobiłam.
Po dziesięciu minutach wychodziliśmy z samolotu. Tam czekali na nas już ochroniarze, bo również tutaj było mnóstwo fanek. Już wiedziałam co mam robić.
Harold objął mnie w pasie i szybko poszliśmy do taksówki. Pojechaliśmy do domu.
- Pierwszy raz nie cieszę się na widok tego domu. Mógłbym tam mieszkać tam skąd wróciliśmy. - Zayn cały czas narzekał. W sumie nie tylko on, reszta tez nie chciała wracać.
Weszłam do środka, zdjęłam buty i odłożyłam torbę.
- Ej, kto z was jest zmęczony? - zapytał Lou.
- Chyba nikt. Każdy wyspał się w samolocie. - wszyscy potwierdziliśmy wersję Nadii.
- To ja mam pomysł. Skorzystajmy z tego, że dziewczyny mają jeszcze wolne i chodźmy na jakaś imprezę. Co wy na to?
- Świetny pomysł! To co? Szykujemy się i idziemy? - Pezz spodobał się ten pomysł tak jak z resztą każdemu.
- Ja nie idę. Głowa mnie boli. - powiedział Nialler i poszedł z walizkami do swojego pokoju.
- Dobra to przebieramy się i do klubu! - po tych słowach wszyscy poszli się przebrać.
Harry tylko się przebrał tak jak reszta chłopaków.
Ja zrobiłam mocniejszy makijaż, przebrałam się
 i byłam gotowa. Razem z Harry'm zeszliśmy na dół. Po pięciu minutach wszyscy byli gotowi do wyjścia. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do klubu.
Wszystko działo się tak jak na normalnej imprezie. Dobra zabawa, taniec, alkohol. Po jakimś czasie Harry, Zayn i Perrie byli już nieźle wstawieni. Wszyscy pili, ale nie aż tyle co oni.
Poszłam ze Styles'em na parkiet. Tańczyliśmy już bardzo odważnie. Alkohol robił swoje.
Hazz poszedł do baru, a ja z dziewczynami dalej tańczyłyśmy. Później przyszli również chłopcy. Zayn porwał Pezz, Liam Dan, a Lou Nadię. Harry wciąż nie wracał, więc postanowiłam go poszukać. Poszłam w stronę baru, ale po chwili serdecznie tego żałowałam. Nigdy bym się nie spodziewała, że zastane tam taki widok. Mój ukochany chłopak. Co robił? Obściskiwał się z jakaś laską. Całowali się, a on trzymał swoje dłonie na jej pośladkach.
Automatycznie z moich oczu popłynęły łzy rozmazując makijaż. Jak on mógł mi to zrobić?! Tak bardzo go kochałam! A on wszystko popsuł.
Nie mówiąc nikomu o tym wybiegłam z klubu, zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu. Nie mogłam powstrzymać płynącej z moich oczu, słonej cieczy.

Z perspektywy Harry'ego:
W klubie dużo wypiłem. Po jakimś czasie już nie kontrolowałem tego co robię. Gdy poszedłem się napić, podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Kojarzyłem ją skądś, ale nie wiedziałem skąd. Na prawdę nie wiedziałem co robię. Z początku tylko flirtowaliśmy, ale nie skończyło się na tym. Zaczęliśmy się namiętnie całować, a potem zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do jakiegoś hotelu. Wiadomo co tam się stało... Nie chciałem tego. Samo tak jakoś wyszło, ze... zdradziłem Nikolę...

Z perspektywy Nikoli:
Gdy dojechaliśmy na miejsce, rzuciłam kierowcy kilka banknotów, wbiegłam do domu zatrzaskując drzwi i z płaczem rzuciłam się na kanapę w salonie. Nagle przypomniało mi się, że Niall nie poszedł na imprezę. Wiedziałam, ze na niego zawsze mogę liczyć. Zawsze mnie wysłucha i przytuli. Postanowiłam go poszukać.
W kuchni go nie było, w jego pokoju też nie. Przeszukałam wszystkie pokoje. Pewnie był w łazience.
- Niall? Jesteś tam? - zapukałam.
Nikt się nie odezwał. Powoli uchyliłam drzwi i weszłam do łazienki, nie słysząc sprzeciwu. Proszę, tylko nie to...
- Niall! Nie! Proszę, nie! - poczułam taki ból w sercu jak jeszcze nigdy, strasznie płakałam.
Nialler leżał na podłodze... w krwi... obok niego leżała żyletka, która wypadła z jego ręki. Miał podcięte żyły...
- Niall proszę Cię, nie zostawiaj mnie, proszę... Słyszysz?! Nie możesz umrzeć! Niall! Proszę Cię! Do cholery, nie zostawiaj mnie samej! Proszę! - próbowałam go obudzić... Nic z tego. Nie wiedziałam, czy jeszcze żyje. Szybko wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam po karetkę. Nie wiedziałam co mam robić. Rozerwałam jakąś bluzkę, która leżała w  łazience i zawiązałam mu rany. Położyłam jego głowę na swoich kolanach. Zobaczyłam, że na jego nagim torsie leży kartka. Wzięłam ją i przeczytałam. To był list. Do mnie. Czytając go jeszcze bardziej płakałam...

" Nikola... wiem, że to czytasz. Teraz już pewnie mnie nie ma. Nie mogłem już tego wytrzymać. Nie mogłem wytrzymać bez Ciebie. Jesteś całym moim światem. Ktoś mi odebrał mój świat, więc nie mogę już żyć. Nie płacz, proszę... Nie warto. Wiem, że z Harry'm jesteś szczęśliwa. Nie mogłem tego popsuć, widząc jak uśmiechasz się u jego boku. Nie mogłem... Teraz już pewnie się domyślasz, co do ciebie czułem. Tak... Kochałem Cię, kochałem Cię nad życie. Byłem słaby, nie potrzebujesz takiego kogoś jak ja... Ja zawsze będę dla Ciebie na drugim miejscu. Ale pamiętaj, że nigdy Cię nie opuszczę. Zawsze będę nad tobą czuwał, pamiętaj, że nadal bardzo Cię kocham, zawsze będę... Nie ważne gdzie będę... Pamiętaj, że na zawsze pozostaniesz w moim małym, beznadziejnym serduszku, które umarło dla Ciebie...
Kocham Cię
Niall xx "
Skończyłam czytać... Nie mogłam opanować łez... Miałam ochotę zrobić to samo co On, dopiero teraz uświadomiłam sobie co do niego czuję.
Moje rozmyślenia i rozpacz przerwał hałas.
Ratownicy weszli do domu i wbiegli do łazienki. Zabrali go. Pobiegłam za nimi i pojechałam karetką do szpitala. Zadzwoniłam do Nadii i powiedziałam co się stało. Mieli przyjechać do szpitala.
------------ W Szpitalu------------
Lekarze zabrali gdzieś Nialla, nic mi nie chcieli powiedzieć. Usiadłam i płakałam...
- Nikola! Gdzie jest Niall! Co z nim?! - zobaczyłam Nadię biegnącą w moją stronę, a za nią reszta.
Nic nie powiedziałam tylko mocno się do niej przytuliłam.
- Ciii, mała. Nie płacz. Wszystko będzie bobrze.
- Nic nie będzie dobrze! Nic nie rozumiesz! Niall napisał list! Chciał się zabić przeze mnie! Rozumiesz?!
- Jak to przez ciebie?
- Normalnie, przeze mnie... Czy ja na prawdę muszę być taka beznadziejna?! Każdy tylko przeze mnie cierpi! Cokolwiek bym nie zrobiła!
- To nie twoja wina! Co niby zrobiłaś?
- Nie wiem... coś na pewno.
- No właśnie nie! Nic nie zrobiłaś!
- No właśnie! Nawet jak nic nie robię to inni przeze mnie cierpią!
Nadia już nic nie powiedziała tylko usiadła i jeszcze mocniej mnie przytuliła. Po jakimś czasie lekarz wyszedł z sali. Powiedział, że Niall żyje, ale jego stan jest krytyczny.
Strasznie się o niego bałam...
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej ;D Podoba się rozdział? Wiem, że wyszedł długi, ale taki miał być :) Trochę się porobiło :D Jak myślicie? Co będzie z Niall'em? :)
Czytasz = Komentujesz
Roksana xx