niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 19

Z perspektywy Nadii:

Obudził mnie dźwięk budzika. Dlaczego tak wcześnie? Przecież dopiero 7:15 a.m. Ah, no tak. To dzisiaj mam zacząć u uczęszczać do nowej szkoły fotograficznej w Londynie, razem z mają siostrą. Moja pasja do robienia zdjęć nagrodziła się gdy miałam około 13 lat. Wtedy moje zdjęcia nie wychodziły najlepiej. Dopiero po jakimś czasie stawały się coraz lepsze. Nikola jakby miała to we krwi. Wzięła do ręki aparat i bez większych problemów robiła świetne zdjęcia.  O wiele lepsze od moich. Eh, no nic.
Oczywiście obok mnie, smacznie spał Louis. Słodziak. I to na dodatek mój.  Bynajmniej mam taką nadzieję.
Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę szafy. Dzisiaj początek roku szkolnego, więc wypadałoby ubrać się bardziej odświętnie? Dobrałam ciuchy w zestaw i poszłam ogarnąć się do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam włosy, zęby, ubrałam się, pomalowałam, wyprostowałam włosy i załatwiłam swoje potrzeby. Zeszłam na dół, tam Nikola wpatrzona była w ekran telefonu. Ah, właśnie, gdzie ja mam telefon?
-Nikola, nie widziałaś mojego telefonu?
-Emm...- dopiero teraz zobaczyłam że go używa. Zrobiłam gniewną minę, ale po chwili na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Jesteś gotowa? O 9 a.m. zaczyna się początek roku.
-Tak, jestem gotowa.- odpowiedziała dalej wgapiając się w ekran telefonu.
-Okey. Chcesz coś do jedzenia?
-Nie dzięki. Już jadłam.
-W sumie, to nie jestem głodna. Mam ochotę na kawę ze Starbucksa.- uznałam z hihotem. Nikola też zahihotała.
-Czytasz mi w myślach. Boję się iść do tej szkoły.
-Ja też. Mam nadzieję że nie będzie tam zazdrosnych fanek.
-Ja też. Okey, to co, idziemy? Musimy jeszcze iść po kawę.
-No, to chodź.
Po maszerowałyśmy po torebki, ubrałyśmy buty, ja jeszcze wzięłam sweterek wiszący na haczyku, założyłam go, i obie wyszłyśmy.

                                                                        ***
Kierowałyśmy się w stronę szkoły, pijąc kawę ze Starbucksa. Przez resztę drogi rozmawiałyśmy o błahostkach.
Wreszcie dotarłyśmy na miejsce. Widziałam już wcześniej tą szkołę, ale dalej byłam zaszokowana jej wyglądem. Okey, była już trochę stara, ale wyglądała całkiem ładnie. Weszłyśmy, za dziesięć minut miałam zacząć uczęszczać do jednej z lepszych szkół fotograficznych w Londynie. Znów ta sama myśl. Poszłyśmy na hol, bo tam miało się odbyć to wszystko. Cały czas trzymałyśmy się razem.
Wreszcie na środek holu wyszedł dyrektor. To chyba był dyrektor. Posłuchałyśmy jego przemówienia do końca i tak jak wszyscy, zaczęłyśmy klaskać. Miałam nadzieję, że nie wszyscy nauczyciele wyjdą na środek i zaczną swoje przemówienie. Pomyliłam się. Ich przemowy zajęły dobrą godzinę. Po występach, nauczyciele ogłosili gdzie mają iść poszczególne roczniki. Na szczęście ja i Nikola miałyśmy iść razem.
Kazano nam iść do sali numer 9. Skierowałyśmy się tam i weszłyśmy do sali. W sali czekali uczniowie z pierwszych roczników, tylko nie było nauczyciela. O ile dobrze wiem, naszym głównym nauczającym, miała być pani Melissa Crasnoff. Po chwili do sali weszła pani Melissa. Na oko miała około 35 lat. Kazała nam usiąść, więc tak też zrobiliśmy. Następnie mieliśmy wyjść na środek sali i przedstawić się. Co? Miałam nadzieję, że nie będziemy musieli tego robić. Ugh, no okey, jakoś dam sobie radę.
                                                                           ***
Około godzinę siedzieliśmy w sali, przedstawialiśmy się sobie, nauczycielka przedstawił siebie nam, dostaliśmy plan zajęć, i ogólnie wszystko omawialiśmy. Mieliśmy czas aby rozejrzeć się po szkole, chociaż gdy był dzień otwarty zlustrowałam ją wzdłuż i wrzesz. Dopiero pa jakichś 5 minutach ogarnęłam że obok mnie nie maszeruje już Nikola
-No pięknie.- wymamrotałam sama do siebie.
-Hej, to ty jesteś dziewczyną Tomlinsona?- usłyszałam dziewczęcy głos za plecami. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam ładną, chudą, w około moim wzroście dziewczynę, która miała długie, prostre ciemno brązowe włosy i niebieskie oczy.
-Em, tak, jestem Nadia, a ty?- zapytałam z lekkim zdziwieniem. Ktoś mnie rozpoznał. Mam nadzieję, że nie będzie tu dużo takich osób.
-Jestem Emilie, miło mi Cię poznać. Jesteś szczęściarą. Każda dziewczyna, która wie kim jest Louis Tomlinson, chciałaby z nim być.
-Ty jesteś jedną z nich?- zapytałam.
-Um, nie powiem, Louis jest bardzo przystojny, ale nie szaleję za nim zbytnio.
-Hm, jesteś Dirctioner?
-Oh, tak. Chciałabym być tobą.
-Eh, uwierz mi, nie chciałabyś mieć tylu problemów na raz. Ale nie ważne. Więc, kto jest twoim ulubieńcem z One Direction?
-Harry, kocham go.- powiedziała z wielkim uśmiechem.
-Hm... Okey.- w myślach uknułam już plan.- Ty też jesteś z pierwszego rocznika?
-Tak, trochę się boję, a na dodatek nikogo tu nie znam.
-Ja też, przyszłam tu z siostrą, ale niestety, gdzieś mi zniknęła.
-Eh. Za jakieś 20 minut będziemy wolni, jestem strasznie głodna, idziesz ze mną na lunch? No i z twoją siostrą oczywiście.
-Jasne, za dwadzieścia minut będziemy czekać przed szkołą. Na razie.
-Do zobaczenia.
Odwróciłam się, i poszłam przed siebie, mając nadzieję ze gdzieś niedaleko jest moja siostra. Emilie, to całkiem miła dziewczyna. Sądzę, że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić. A, mam plan! Chcę zapoznać Emilie z Harrym. Chociaż tyle.
Znalazłam Nikolę na prawie samym końcu szkoły. No ale nic. Rozmawiała z jakąś dziewczyną w czarnych włosach. Dla mnie wyglądała na wredną, ale przecież nie wygląd jest najważniejszy.
-Nikola!- krzyknęłam, aby mnie usłyszała
Zakończyła rozmowę z dziewczyna i podeszła do mnie.
-Emmm, idziesz ze mną i z Emilie na lunch?
-Z Emilie?
-Ah, tak, poznałam ją nie dawno. Zaproponowała żebyśmy poszły z nią na lunch. Wydaje się być bardzo fajna. A kim jest ta dziewczyna z którą rozmawiałaś?
-Gabriella. Też wydaje się miła. Okey, to za ile na ten lunch?
-Mhm. Za około 15 minut.
-Okey, a nie wiesz o której będziemy w domu?
-Nie wiem, około 15 . Mam jeszcze zamiar iść na kawę i spacer.
-Okey, to chodźmy.
Razem z Nikolą skierowałyśmy się do wyjścia.
                                                                         ***
Spacerowałyśmy śmiejąc się, w stronę Coach and Horses. Można tam zjeść całkiem niezły lunch.
Weszłyśmy do Coach and Horses, usiadłyśmy przy stoliku, przy oknie i zamówiłyśmy posiłki. Zajadałyśmy w miłej atmosferze. Uśmiech prawie w ogóle nie schodził mi z twarzy.
Po lunch'u poszłyśmy do Starbucksa. Zamówiłam Frappuccino.
                                                                            ***
Po mile spędzonym czasie z Emilie, wróciłam do domu, a Nikola poszła do szpitala.
-Hej, już jestem!- krzyknęłam ściągając sweterek i zawieszając go na haczyk.
-Nareszcie! Czemu tak długo? Za chwilę 4 p.m.- w korytarzu stanął Louis. 
Podszedł do mnie i dał mi soczystego buziaka.
-Cześć, poznałam pewną dziewczynę i poszłyśmy z nią na lunch. Całkiem miła. Sądzę że mogłybyśmy się zaprzyjaźnić.
-Świetnie, ale, niestety, nie pozwolę by mi cię ukradła.- powiedział Lou i objął mnie w talii.
-Na to bym nie pozwoliła.- uśmiechnęłam się do niego i dałam mu buziaka.
-Nikola też kogoś poznała. Gabriellę.
-Jaką Gabriellę?- zapytał, i nagle z jego twarzy zniknął uśmiech, a zagościło... przerażenie?
-Wiem tylko że ma na imię Gabriella. Ma czarne włosy, A czemu pytasz?
-Emm... Tak po prostu.
-Okey. Niestety teraz muszę iść się przebrać, więc musisz mnie uwolnić.
-Eh, okej.- Louis zrobił udawaną smutną minkę i uwolnił mnie z ucisku.
Szybkim krokiem pomaszerowałam na górę, wyjęłam z szafy czarne legginsy i sweter w turkusowe paski.
Zeszłam na dół, i zobaczyłam nic innego, tylko chłopców leniwie wylegiwujących się na kanapie. Ciekawe co robili przez cały dzień? Eh, pewnie to samo co teraz. Przyłączyłam się do nich. Oglądali jakiś badziewny serial. Ale co innego można robić w poniedziałkowe popołudnie? 
-Chłopaki, to będzie trochę dziwne pytanie, ale, kiedy macie jakiś koncert?
-No właśnie, za jakiś tydzień gramy koncert.- oznajmił Liam.
-A później?
-A później zagramy jeszcze kilka koncertów i wyruszymy w trasę.- oznajmił Zayn.
-Czyli nie będzie was około?
-Około 8 miesięcy.- tym razem Louis.
-Co? Żartujecie sobie? Nie będę was miała przez osiem miesięcy?
-Niestety, to prawda.
-Będę musiała jakoś dać sobie radę.
-A tak ogółem, to gdzie Nikola? Nie widziałam jej dzisiaj.- zapytał Liam.
-A jak myślisz? 
-Eh, no tak. Nasze papużki nierozłączki. Zapomniałem zapytać, jak w nowej szkole?
-Nie jest źle. Już poznałam Emilie, a Nikola Gabriellę.- w tym momencie oczy Liama skierowały się na Louisa.- Powiem wam, że Emilie jest Directionerką.
-Miło.
-I Harry- jego wzrok przeniósł się na mnie- jesteś jej ulubieńcem.- Harry wyszczerzył zęby, pokazując przy tym swoje dołeczki.
-Świetnie. Jak wygląda?- Ehh, ten Hazza tylko o jednym.
-Jest śliczna, ma brązowe oczy, długie, proste, ciemne włosy, jest w twoim wieku. Idealna dla Ciebie.
-Hmm, muszę ją poznać.- Powiedział Curly. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że właśnie to obiecałam Emilie.
-Tak się składa, że powiedziałam że Cię z nią poznam.
- Okey. Tylko mam nadzieję, że to nie jest jakaś psychofanka, która żuci się na mnie i ledwo ujdę z życiem.- po tych słowach wszyscy zaczęli się śmiać.
-Nie. Emilie to zwyczajna dziewczyna. Chłopaki, co robimy? - spojrzałam na Louisa. On chyba na prawdę jest uzależniony od tego telefonu.
-Ja jestem umówiony z Danielle.- tego raczej można było się spodziewać po Liamie.
Nie byłabym zdziwiona, gdyby Zayn powiedział że przyjdzie Perrie, albo on idzie do niej.
-A  ja idę na kolację z Pezz.- a nie mówiłam !
-A ty Harry? 
-Ja chyba pójdę na górę do swojego pokoju. 
-Przestań! Przecież nie przeszkadzasz. A poza tym, ja i tak nie miałabym co robić, bo mój chłopak aktualnie ma romans z telefonem!- nacisnęłam na słowo: telefon, aby Boo usłyszał.
-To całkiem możliwie.- zaśmiał się Hazza.- Ale raczej pójdę trochę odpocząć.- i poszedł.
-Taki już mój urok.- odpowiedział Louis.
-Trochę go masz za dużo.- powiedziałam.
-Dobra, to ja już będę się zbierał. Zayn, podwieźć Cię?- zapytał Liam.
-Daj mi piętnaście minut!- krzyknął Malik z łazienki.
-Piętnaście minut, i nie więcej! Raczej nie byłoby fajnie, gdybyś wyglądał lepiej niż Perrie.
-Nikt nie wygląda lepiej niż moja księżniczka!- To było słodkie. A nawet bardzo!
-No dobra! Ruszaj się!
Minęło piętnaście minut, i chłopaki pojechali.

Z perspektywy Louisa:

Przez cały czas zastanawiałem się, czy to może być ta sama Gabriella, która była moją dziewczyną. Gabriella Vanhale, o której wiedziała tylko moja rodzina i chłopaki. Nie, to nie może być ona! Przecież to wszystko było jeszcze za czasów X Factor'a! Było, minęło. Ukrywałem to przedNadią, bo... w sumie to sam nie wiem dlaczego. Może dlatego że ta dziewczyna nadal myśli że jesteśmy razem i nęka mnie na Twitterze. To jakaś psychopatka! Okey Louis, ogarnij się, odłóż telefon i zrób coś innego.
-To, może pójdziemy na jakiś spacer, czy coś?- zapytałem i rzuciłem telefon gdzieś na kanapę.
-Eh, okey. Przygotuj się na atak.- zaśmiała się Nadia.

Z perspektywy Nadii:

Założyłam moje czarne vansy, sweterek i byłam gotowa do wyjścia.
Wyszliśmy z domu, na szczęście nie było nigdzie fanów. Wiedziałam że i tak znajdą się jacyś.
Szliśmy przez park trzymając się za ręce. Tak jak myślałam, nie wielka grupka fanów podeszła żeby zrobić zdjęcia z Lou. Stałam z boku i przyglądałam się całej sytuacji. Jestem ciekawa, czy chłopcy wiedzą, ilu fanom spełnili marzenia. Nadal je spełniają, robiąc to co kochają. Dzięki swoim marzeniom, spełniają marzenia milionom innych ludzi.
Z zamyślenia wyrwał mnie Lou.
-To idziemy?- zapytał.
-Jasne, chodź.
Znów złapaliśmy się za ręce i spacerowaliśmy.
-O czym tak myślałaś?
-Zastanawiałeś się czasem, ilu ludziom spełniliście już marzenia?
-Oczywiście. Dalej nie mogę uwierzyć, że nasza piątka zwykłych chłopaków uszczęśliwia tylu ludzi. Przecież my robimy po prostu to co kochamy. Czasem nie wieżę w to wszystko. Tak jakby sen i za chwilę ktoś miał mnie uszczypnąć, a ja się obudzę. Czasem też mam tego wszystkiego dość, ale to nie trwa długo, bo uświadamiam sobie, że to kocham i nie mógłbym robić niczego innego.
-Lou, jesteś wspaniały.
-Nie tak bardzo jak ty.- Poczułam jak rumieńce oblewają moje policzki. Aww, poczułam się jak w jakimś filmie, czy coś. 
Spacerowaliśmy, nie zwracając uwago na to, która może być godzina. Cieszyliśmy się sobą.
                                                            ***
Wróciliśmy do domu około 9 p.m. Sama nie mogłam uwierzyć, że już ta godzina. To trwało jak jeden, krótki moment. Pomimo tak wczesnej pory byłam bardzo zmęczona.
Weszliśmy do salonu. Zastaliśmy tam Nikolę oglądającą jakiś film
-O, cześć. O której wróciłaś?
-Całkiem niedawno. Jestem wyczerpana.
-Eh, ja też, więc idę wziąć kąpiel.- tak też zrobiłam. 
Poszłam do pokoju po piżamę i czystą bieliznę. Nie miałam ochoty teraz grzebać po walizkach, więc po prostu pożyczyłam T-schirt od Louisa.

Z perspektywy Louisa:

Gdy Nadia zajmowała łazienkę, postanowiłem odwiedzić Twittera. Po prostu byłem ciekaw, czy ta psychopatka znów coś do mnie napisała. Zalogowałem się. Tak jak myślałem! Znów coś do mnie napisała.

"Kochanie, ta larwa z którą byłeś dzisiaj na spacerze nie jest Ciebie warta! Zrozum, że tylko ja jestem dla Ciebie idealna!
                                                                                                                    Gabi xx"
Pod spodem było umieszczone zdjęcie. Zdjęcie Nadii i moje z dzisiejszego spaceru! Skąd ona ma... -Walnąłem się otwartą ręką w czoło.- No przecież jak zdobyłaby te zdjęcia, gdyby nas nie śledziła? Co mam zrobić, żeby ona wreszcie się ode mnie odczepiła? Żeby zrozumiała, że to koniec? 
Poszedłem na górę do swojego pokoju, który teraz jest nasz: mój i Nadii. Usiadłem na łóżku czekając na moją księżniczkę.

Z perspektywy Nadii:

Wyszłam z łazienki. Weszłam do pokoju Louisa, który raczej można nazwać naszym pokojem: Louisa i moim. 
-Słodko wyglądasz w moim T-schircie.- powiedział i uśmiechnął się.
-Dziękuję.- odwzajemniłam uśmiech- Jestem wyczerpana tym dniem.
-Okey, to ja wezmę prysznic i wracam.
-Czekam.
Zmęczona padłam na łóżko.
Leżałam, zaczęłam myśleć o mojej głupiej przeszłości. Nie było zbyt wesoło. Dalej nie mogę zapomnieć o jednej rzeczy. Co prawda, było to jakiś czas temu i ten rozdział jest skończony raz, na zawsze, ale nie było to dość dawno, żeby o tym zapomnieć. Robiłam to przez niego, on był potworem. Pewnie nadal jest. Zostały po tym blizny. Mój ojciec, którego życie polegało na alkoholu. Bez niego stawał się agresywny, bił mamę, a nawet nas. Dla niego nie liczyło się nic więcej. Żadnej z nas: mojej mamie, mi i Nikoli nie uśmiechało się żyć z nim. Wyprowadziłyśmy się od niego jakieś cztery lata temu. Od tamtego czasu jakoś się układa.
Moje rozmyślania przerwał trzask drzwi. Do pokoju wszedł Louis. Położył się obok mnie. Przy nim czuję się bezpieczna. Wtuliłam się w niego.
-Dobranoc skarbie.- powiedział czule i pocałował mnie w czoło.
-Dobranoc Boo.- odpowiedziałam.
Po chwili zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam ^^ Na początku baaaardzo przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Rozdział jest beznadziejny. Bynajmniej dla mnie. Obiecałam, że już nie będę się spóźniać z rozdziałami, ale zawiodłam, przepraszam ;c Wybaczycie?
Dzięki za ponad 5000 wyświetleń! Jesteście wspaniali!
Jeżeli chcielibyście być powiadamiani o rozdziałach, to w komentarzach dodawajcie swoje aski lub twitter'y.
Czytasz = Komentujesz
Weronika xx

7 komentarzy:

  1. rozdział jest świetny <3
    kocham te opowiadanie *o*
    http://niall-horan-crazy-mofo.blogspot.com/ <------ zapraszam do siebie ;:)
    dopiero zaczynam c:
    pisz dalej jest idealnyy

    OdpowiedzUsuń
  2. JEJ suuuuuper.
    Zapraszam też do mnie http://diamondland-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. BOOOOOOOSSSSSSKI !! CZEKAM I SIE DOCZEKALAM :D CZEKAM NA NASTEPPNY ROZDZIAAL!! MAM NADZIEJE ZE BD NIEDLUGO ; *** /NATI ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny jest :) nominuję cię do Liebster Award :) szczegół u mnie :)
    http://sylwiarzepa.blogspot.com/2014/03/nominacja-do-liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny czekam z niecierpliwością na Next życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma czegoś takiego jak 16 p.m.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za poprawkę. Następnym razem będę pamiętała :)

      Usuń