wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 18

Z perspektywy Nikoli:
Wszyscy pojechali odpocząć do domu. W szpitalu zostałam tylko ja i Harry. Trochę niezręcznie czułam się w jego towarzystwie po tym wszystkim co się stało. Nie wiedziałam o czym z nim rozmawiać i czy w ogóle rozmawiać. Wiem, że na pewno nie chce się z nim kłócić. Nie teraz. Teraz nie mam na to siły. Na nic nie mam siły. Teraz liczy się tylko Nialler. Nikt inny.
- Idę po kawę. Przynieść ci? - Hazz wstał z krzesła.
- Nie, dzięki. - nawet na niego nie spojrzałam.
Harry już nic nie powiedział, tylko poszedł po kawę. Po kilku minutach wrócił i zajął swoje miejsce.
- Nikola?
- Hm?
- Jak myślisz?... Miałbym u ciebie jeszcze jakąś szanse? W sensie... wybaczysz mi kiedyś?
- Zapomnij Styles. Nie. Nie po tym co zrobiłeś.
- Nigdy? Nigdy mi nie wybaczysz?
- Harry... nie wiem, to nie jest czas i miejsce na takie rozmowy.
Nie chciałam dłużej ciągnąć tej rozmowy. Na szczęście w tym momencie z sali wyszedł lekarz.
- Co z Niall'em? - natychmiast do niego podbiegłam.
- Nadal się nie wybudził, można powiedzieć że nic się nie zmieniło.
- A czy mogę do niego wejść?
- No dobrze... ale tylko na chwilę.
- Dobrze. Dziękuje. - podziękowałam i weszłam do sali w której leżała najważniejsza osoba w moim życiu.
Łzy popłynęły z moich oczu na sam widok jaki tam ujrzałam.
Niall bezwładnie leżał na łóżku, podłączony do kilkunastu maszyn.
Powoli podeszłam do łóżka i usiadłam przy nim. Chciałam złapać Nialler'a za rękę, wtedy ujrzałam bandaże na nadgarstkach. Przypomniały mi się wcześniejsze czasy. Kiedy jeszcze moje życie wydawało mi się bezsensowne. Kiedy chciałam skończyć z tym wszystkim. Nikt nie wiedział o moich problemach, wszyscy myśleli, że ich nie mam, że wszystko było w porządku. A tak na prawdę nic się nie układało...
Teraz też tak jest... wszystko się wali, a już myślałam, że w końcu będzie dobrze...
Posiedziałam jeszcze trochę przy Niall'u. Dochodziła już 24:00. Postanowiłam wrócić do domu i trochę, się ogarnąć.
- Jedziemy do domu? - Wyszłam z sali.
- Tak, jasne. - Wzięłam swoje rzeczy i ruszyliśmy do wyjścia.
Przed szpitalem było mnóstwo fanek, ale nie zwracałam na to uwagi. Jak zwykle ochroniarze pomogli nam dojść do samochodu i pojechaliśmy do domu.
Przez całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie nawet słowem. Cały czas wpatrywałam się w krople deszczu spływające po szybie i próbowałam poukładać swoje myśli w głowie. Na marne.
Gdy dojechaliśmy pod dom, natychmiast wyszłam z samochodu i pomaszerowałam do drzwi nie zwracając uwagi na wyzwiska rzucane z ust fanek stojących przed domem.
Gdy udało mi się w końcu wejść do budynku, od razu zdjęłam buty i pobiegłam na górę. Zrzuciłam z siebie kurtkę i poszłam do łazienki. Tam wzięłam gorącą kąpiel po czym od razu zmęczona poszłam spać.
*** Następnego dnia ***
 
Dzisiaj wyjątkowo obudziłam się bardzo wcześnie, bo już o 07:00. Chciałam jak najszybciej pojechać do szpitala. Szybko wybrałam jakieś wygodne ciuchy biorąc pod uwagę to, że cały dzień spędzę w szpitalu.

Poszłam do łazienki przebrać się i trochę ogarnąć. Następnie zbiegłam na dół i szybko przygotowałam sobie jakieś kanapki i herbatę. Wszystko robiłam w biegu, więc o 07:30 byłam już gotowa do wyjścia. Napisałam karteczkę z napisem "Pojechałam do szpitala. Nikola xx", położyłam ją na blacie w kuchni i wyszłam z domu zamykając drzwi.
Złapałam taksówkę, którą pojechałam do szpitala.
Przedarłam się przez tłumy fanek i od razu pobiegłam w stronę sali, w której leżał Niall, mając ogromną nadzieję, że stan jego zdrowia się polepszył.
Z sali akurat wyszedł jego lekarz.
- O dobrze, że pani jest. Właśnie miałem do pani dzwonić.
- Coś się stało?
- Pan Horan około pół godziny temu wybudził się ze śpiączki.
- Na prawdę?! Mogę do niego wejść? - sama nie wierzyłam w to co słyszę.
- Tak, ale proszę nie męczyć pacjenta, musi teraz dużo odpoczywać.
- Oczywiście.- od razu weszłam do sali.
Niall chyba spał, ale jak weszłam lekko uchylił oczy. Widać było, że jest bardzo zmęczony.
Nic nie powiedziałam tylko usiadłam przy łóżku i złapałam Niall'a za rękę.
- Przepraszam Cię, Nikola... - Mój Horanek wypowiedział te słowa z wielkim trudem. nie mogłam powstrzymać łez spływających po moich policzkach.
- Cii... nic nie mów, nie przepraszaj. Nie masz za co. Tylko obiecaj mi, ze już nigdy tego nie zrobisz. Nie przeżyłabym bez ciebie. Uświadomiłam sobie, jak bardzo jesteś dla mnie ważny i jak bardzo Cię kocham, Niall.
- Kochasz? Jak to? Ale Harry... przecież wy...
- Nie ma już nas... - spuściłam swój wzrok na podłogę.
- Jak to nie ma?
- Normalnie. Harry mnie zdradził. Już nigdy do niego nie wrócę... Tak na prawdę to zawsze Ciebie kochałam, tylko nie zdawałam sobie z tego sprawy.- Niall lekko się uśmiechnął i przesunął się, tym samym robiąc obok siebie miejsce na łóżku.
- Chodź tu do mnie.- poklepał miejsce obok.
Bez zastanowienia położyłam się na łóżku i przytuliłam do Niall'a. Spojrzałam w jego, piękne, niebieski oczy i lekko musnęłam jego blade usta, po czym położyłam swoją głowę na jego torsie. Blondyn pocałował nie w głowę. Szczęśliwa usnęłam w najbezpieczniejszym miejscu na ziemi. W ramionach mojego skarba...
*** Kilka godzin później***
Po około czterech godzinach obudziłam się w tej samej pozycji. Niall jeszcze spał. Jak najdelikatniej umiałam uwolniłam się z jego objęć i wyszłam z sali. Wszyscy przyjechali do szpitala i czekali na korytarzu.
- I jak z Niall'em? - Zayn od razu wstał z miejsca podobnie jak inni.
- Już chyba lepiej. Jeszcze śpi, nie budziłam go. Rozmawialiście z lekarzem?
- Tak, mówił, że wszystko wskazuje na to, że Niall za kilka dni będzie mógł wyjść ze szpitala.- Nadia mi wszystko wyjaśniła.
- Uff... w końcu.- odetchnęłam z ulgą i przeczesałam ręką włosy.
- Nikola? To może my w tym czasie pojedziemy do domu? Posprzątamy, przygotujemy się na jutro do szkoły?
- Ok, w sumie to możemy. To co jedziemy?
- Jasne. Wy zostajecie czy jedziecie z nami? - Nadia zwróciła się do chłopaków.
- Zostajemy. - Louis odpowiedział za wszystkich.
Razem z Nadią zabrałyśmy swoje rzeczy i wyszłyśmy ze szpitala dzwoniąc po taksówkę, która przyjechała pięć minut później. Wsiadłyśmy do niej stwierdziłyśmy, że najpierw pojedziemy do naszego domu, a później do chłopców.
Na szczęście pod naszym domem nie było żadnych fanek.
Weszłyśmy do domu i nie wiedziałyśmy co pierwsze mamy robić. Dawno nas tu nie było i był duży bałagan.
- Od czego zaczynamy?
- Ja salon, a ty kuchnia.
- Ok. - zdjęłam buty i pomaszerowałam sprzątać kuchnię.
Najpierw pozmywałam naczynia i umyłam blaty. Pozostało tylko umyć podłogę. Natychmiast się do tego zabrałam i po piętnastu minutach wszystko było gotowe.
Razem z Nadią ruszyłyśmy do swoich pokoi. W moim nie było, aż tak źle. Pościeliłam łóżko i posprzątałam z biurka.
Wiedziałam, że w czasie szkoły będziemy większość czasu spędzać w domu chłopców, więc spakowałam wszystkie książki, laptopa i jakeś ciuchy. Upewniłam się, że mam najważniejsze rzeczy i zeszłam do salonu. Po kilku minutach zeszła również Nadia ze swoimi rzeczami.
- Masz wszystko?
- Tak, chyba tak.
- To co? Jedziemy? - nic nie odpowiedziałam tylko skinęłam głową.
Wyszłyśmy z domu zamykając go i wsiadłyśmy do taksówki, która już czekała.
Kierowca zapakował nasze bagaże i pojechałyśmy pod wskazany przez Nadię adres. Po około dwudziestu minutach byłyśmy na miejscu. Wręczyłyśmy kierowcy kilka banknotów, wysiadłyśmy z auta zabierając swoje walizki i weszłyśmy do budynku.
Od razu poszłyśmy odnieść walizki do pokoi. Tym razem nie kierowałam się do pokoju Harry'ego tylko do Niall'a. Nadia jeszcze o niczym nie wiedziała, więc się zdziwiła.
- Gdzie ty idziesz?
- No odłożyć walizki.
- Ale do Niall'a? Nie do Harry'ego?
- Nie, a czemu do Hazzy? Przecież już z nim nie jestem.
- No ale czemu do Niall'a?
- No, bo... parę rzeczy się pozmieniało.
- Oj, no powiedz wprost. Bo ja już tego nie ogarniam.
- Jestem z Niall'em. - powiedziałam z uśmiecham, który już dawno nie gościł na mojej twarzy.
- Serio? Czemu od razu nie powiedziałaś?
- No, bo jakoś nie było okazji.
- Dobra, już cię nie męczę. Odkładaj walizki i bierzemy się do roboty.- zrobiłam tak jak powiedziała moja siostra. Najpierw ogarnęłam u Horana w pokoju, a potem w salonie. Gdy skończyłam była już 20:00.
- Nadia, ja jadę jeszcze na chwilę do szpitala, wrócę razem z resztą.
- Okey.
Ubrałam kurtkę i wyszłam z domu. Jak zwykle przecisnęłam się przez fanki, wsiadłam do taksówki i pojechałam do szpitala. Tam również przecisnęłam się przez fanki i weszłam do szpitala, udając się w znanym mi kierunku. Chłopcy właśnie wychodzili od Nialler'a.
- O, hej. Już idziecie? Myślałam, że dłużej zostaniecie.
- No właśnie mieliśmy się zbierać.
- To poczekajcie na mnie. Idę na chwilę do Niall'a. Zaraz wracam. Dosłownie za pięć minut.
Nie czekałam na odpowiedź tylko poszłam do blondyna.
- Hej.- podeszłam do niego i dałam mu całusa.
- Hej, co ty tu jeszcze robisz? Myślałem, że jesteś w domu.
- Bo byłam, ale postanowiłam cię jeszcze odwiedzić. Miałam zostać dłużej, ale wpadłam tylko na chwilę, bo chłopcy zaraz jadą. Jak się czujesz?
- Już trochę lepiej.
- To dobrze. Aha i miałam ci jeszcze powiedzieć, że przeniosłam się do twojego pokoju.
- No i prawidłowo. Już nie mogę się doczekać aż stąd wyjdę.
- Ja też. Dobra, ja już lecę. Jutro po szkolę wpadnę do ciebie. Paa.
- Okej, paa. - dałam mu soczystego  buziaka i wyszłam z sali.
Razem z całą bandą wyszliśmy ze szpitala, kierując się do samochodu Louisa, który nie wiem skąd się tu wziął. Nie wnikam.
W ciągu kilku dni poruszałam się tylko w kierunku dom - szpital. Znałam już tą trasę na pamięć.
W domu od razu poszłam do łazienki i wzięłam długą gorącą kąpiel. Gdy wyszłam z wanny była już 22:00. Nie chciało mi się już nic robić, więc postanowiłam iść spać...
-------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej. Przepraszam, że tak długo i że taki słaby ;/ W ogóle nie miałam weny ;c
Czemu w ogóle nie komentujecie? Ehh... mamy zero motywacji ;/
Czytasz = Komentujesz


poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 17

-Jestem beznadziejna!- Nikola krzyczała na cały szpital.
-Nikola, nie mów tak!
-Ale tak jest! To przeze mnie Niall prawie umarł!- po jej policzkach spływały łzy, połączone z tuszem do rzęs i eyelinerm.
-Nikola, to nie twoja wina.
-To w takim razie czyja?!
W tym momencie nie wiedziałam co odpowiedzieć, byłam całkowicie bezradna. Chłopaki siedzieli w korytarzu, płakali. Żaden z nich nie pogodził by się ze stratą tak ważnej dla nich osoby. Nie wiem co byłoby gdyby Niall... umarł. Nie chcę wiedzieć co zrobiłaby Nikola. Byłaby zdolna do tego żeby zrobić to samo?- Nie wiem, i nigdy nie chcę się dowiedzieć. Nie chcę myśleć do czego skłonni byli chłopcy. Spędzili trzy lata praktycznie tylko w swoim towarzystwie. Są jak bracia.
                                                                                                                ***
Wszyscy siedzieliśmy w szpitalnym korytarzu, oczekując jakichś wieści od doktora. Niestety, nie doczekaliśmy się. Nigdzie nie było widać już żywej duszy. Tylko my, szlochając, oczekiwaliśmy czegoś. Nikola... ona nie miała już nawet siły płakać. Chyba żaden człowiek nie ma w sobie tyle łez.
Spojrzałam na zegarek, wskazywał za dwadzieścia trzecią. Byłam już na prawdę, bardzo zmęczona. Chyba Lou to zauważył. Okrył mnie swoją bluzą.
-Połóż się. Widzę że jesteś zmęczona.- powiedział troskliwie Louis.
-Dziękuję skarbie.- dałam mu krótkiego całusa i położyłam głowę na jego torsie.
Lou objął mnie, a ja wpadłam w ramiona morfeusza.
                                                                                                      *Następny dzień*
Obudziłam się tam gdzie zasnęłam; w szpitalu. Spojrzałam na telefon, była jedenasta rano. Tak jak myślałam, wstałam jako pierwsza. Delikatnie uwolniłam się z objęć śpiącego Louisa. Nikola, Zayn i Liam także jeszcze spali. Najpierw poszłam do ogarnąć mój rozmazany makijaż. W miarę ogarnięta poszłam poszukać doktora. Ugh, gdzie on może być o tej porze? Nareszcie!
-Dzień dobry. Chciałam się dowiedzieć, jak z Niallem?
-Witam, mogę tylko powiedzieć że nie jest najlepiej. Niall jest w śpiączce.
-Ale, obudzi się, prawda?- automatycznie zaszkliły mi sie oczy.
-Tu są dobre wieści, bo nic nie wskazuje na to, żeby się nie obudził. Ale na tą chwilę nie mogę konkretnie powiedzieć kiedy się obudzi, może to być nawet dzisiaj.-W tym momencie można było dostrzec w moich oczach promyk nadziei.
-Dziękuję panu. Do zobaczenia.
-Do widzenia.
Poszłam do reszty. Wszyscy już wstali.
-Nadia, gdzie byłaś?- zapytał Louis.
-Byłam u doktora…
-I jak? Co z Niallem? Mów!- Nikola wstała z miejsca, i stała teraz przede mną, spojrzałam jej w oczy.
-Doktor mówił że…- spuściłam wzrok.- z Niallem nie jest najlepiej. Jest w śpiączce, ale może obudzić się w każdym momencie.- Odważyłam się spojrzeć Nikoli w oczy. Zaczęły się szklić. Przytuliłam Ją najczulej jak umiałam. Nagle zadzwonił telefon Liama. Odkleiłam się od Nikoli. Teraz ona stała za mną. Odebrał, po czym oddalił się od nas na parę metrów, więc nie mogłam usłyszeć o czym rozmawia. Ta rozmowa nie trwała długo, zaledwie dwie minuty.
-Liam, kto dzwonił?- zapytałam.
-To był Harry, pytał się gdzie jesteśmy. Zdziwiłem się że tak szybko wstał, a zwłaszcza po imprezie. Zazwyczaj po wyjściu do klubu wstawał po południu. Coś musiało się zdarzyć.- Odpowiedział Li.
-A właśnie, gdzie on zniknął około 24:30? Od tamtego czasu go nie widziałam.- Odwróciłam się. Zobaczyłam Nikolę, która wybuchła płaczem. Widocznie coś się wtedy stało.
-Nikola, co się stało?- Liam zapytał troskliwie podbiegając do niej.
-Bo, wtedy, w, klubie- wyszlochała – Harry, on, całował, się z, jakąś, dziewczyną.- Nikola wybuchła płaczem, Liam ją przytulił.
-Co?! Jak on mógł to zrobić?! Niech on tu tylko przyjdzie!- Zayn wstał z krzesła, zaczął wrzeszczeć i wymachiwać rękoma. Ja, stałam jak słup. Nie wierzyłam w to co powiedziała moja siostra. Myślałam że będzie rozsądny, przecież zapewniał mnie, że jej nie zrani! Co ja sobie myślałam? Przecież Harry to podrywacz, jakby chciał, miałby każdą. Poczułam jak zaczynają piec mnie oczy. Przez jakiś czas stałam jak sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć. Wreszcie poczułam jak ktoś mnie przytula. To był Louis. Odwzajemniłam uścisk, oparłam głowę o tors Louis, pozwalając aby kilka moich łez spłynęło po moim policzku. Staliśmy tak kilka minut. Zayn był nieźle wkurzony, Liam wyglądał na całkiem zdezorientowanego. Chyba nie uwierzył w to co powiedziała Nikola. Louis złapał mnie za barki i lekko się oddalił. Spojrzał mi w oczy.
-Skarbie, pamiętaj, że nigdy Cię nie zostawię, okej?
-Oh, Boo. Kocham Cię. I dziękuję.- wychrypiałam.
-Ja Ciebie też, i nie masz za co dziękować.
-Uwierz, mam. Byłeś ze mną zawsze, w trudniejszych i tych lepszych chwilach. Dziękuję za to że jesteś.
-Jestem, i będę zawsze. Pamiętaj o tym.- Lou znowu mnie przytulił.
-Tak, pamiętajcie, na dobre i na złe, my zawsze będziemy z Wami. Jestesmy jak rodzina.- powiedział głośniej Liam. Najwidoczniej usłyszał naszą rozmowę.
Wtedy usłyszałam kroki. Odwróciłam się. To był on, Hazza. Miałam ochotę podejść wykrzyczeć mu prosto w twarz co o nim myślę, i przywalić mu w twarz. Zasłużył na to. Ale nie zrobiłam tego, wiedziałam że Zayn mnie wyprzedzi. Wszyscy na niego naskoczyli.
-Harry! Co ty do cholery zrobiłeś?!- Zayn był już bardzo wkurzony.
-O co ci chodzi? I nie drzyj się, głowa mnie boli.- Loczek złapał się za bolącą głowę.
-I Ty się jeszcze pytasz?! Jak mogłeś tak skrzywdzić Nikolę?!
-Chłopcy, dajcie mi to wytłumaczyć.
-No to słuchamy!
-Dajcie mi to jej wytłumaczyć!
-Nikola, chcesz z nim rozmawiać?- zapytał Zayn.
-Tak. Tylko, zostawcie nas sam, na sam, okej?
-Okej.
Tak jak poprosiła Nikola, zostawiliśmy ich samych.
Z perspektywy Harry’ego:
-No, więc słucham, jak chcesz mi to wszystko wytłumaczyć?- zapytała Nikola ze łzami w oczach.
-Nikola, bardzo Cię przepraszam. Ale, wtedy, w klubie, upiłem się. I to ostro. W ogóle nie wiedziałem co się dzieje, urwał mi się film już o dwudziestej trzeciej, o ile dobrze pamiętam. Wiem, bardzo mocno Cię skrzywdziłem, i cholernie tego żałuję. Nikola, przepraszam! Na prawdę, szczerze, przepraszam.- Spuściłem głowę w dół, a spod moich powiek wydostało się kilka łez. Ugh, dlaczego ja to w ogóle zrobiłem? Styles, jesteś idiotą!
-Żałujesz tego?! A żałowałeś tego wtedy, kiedy przeleciałeś tę dziewczynę?! W ogóle nie rozumiem, jak można być tak cholernym dupkiem, Styles?!
Teraz to dotarło do mnie w całości. Uświadomiłem sobie, że cholernie ją skrzywdziłem, że ona cierpiała, że jestem cholernym dupkiem, że już nigdy więcej nie będzie tak jak było. Styles, ty idioto! Złapałem się za włosy i zacząłem płakać jak małe dziecko. Tak, ten twardy Harry Styles płacze.
-Nikola, przepraszam. Wiem że jednym ‘przepraszam’ nie cofnę czasu, i nic się nie zmieni. Jestem ohydnym, cholernym, chamskim idiotą! Ale Nikola…- mówiłem do niej przez łzy.
-Nie, nie cofniesz czasu, i tak, jesteś ohydnym, cholernym, chamskim idiotą!
-Nikola wiem. Ale proszę Cię tylko o jedno, wybacz mi. Wiem że już nie będziemy razem, i że teraz nasze relacje nie będą fantastyczne, ale proszę tylko o to jedno; wybacz mi.- wtedy spojrzałem jej w oczy. Uświadomiłem sobie, ze to właśnie przeze mnie płakała, cierpiała. Czy ja kiedyś nie będę idiotą?!
-Harry- zaczęła spokojniej – Muszę to wszystko przemyśleć. A na razie chcę o tym zapomnieć, teraz ważniejszy jest Niall.- Jej głos się załamał. Z Niallem musiało być naprawdę źle. Chciałem ją przytulić, ale nie byłem pewny czy to najlepszy pomysł. Z jednej strony; ona potrzebuje wsparcia, ale z drugiej; po tym co zrobiłem? Zastanawiałem się przez parę sekund, i zdecydowałem, że teraz tylko ona się liczy. Nikt inny. Podszedłem do niej, i przytuliłem ją. Spodziewałem się jakiegoś odepchnięcie, czy coś. Ale ona chyba była już tak wykończona, że tego potrzebowała. Odwzajemniła uścisk.
-Harry, zawołasz resztę?- zapytała w moich objęciach.
-Oczywiście. Za raz będziemy.- odpowiedziałem, po czym oddaliłem się od niej i pomaszerowałem w stronę, w którą poszli…
Z perspektywy Nadii:
Przyszedł po nas Harry. Widocznie już porozmawiali. Widać było że płakał. Ja też miałam zamiar z nim porozmawiać, ale uznałam że raczej już sobie wszystko uświadomił. Wszyscy rozmawialiśmy już a nim trochę spokojniej. Nie krzyczeliśmy.
Usiadłam na korytarzu, spojrzałam na zegar. Dochodziła szesnasta. Co? Już? Tak szybko? To nie możliwe, przecież niedawno się obudziłam. Eh, nie ważne. Pomyślałam, ze dobrze by mi zrobiło gdybym poszła do domu, wykąpała się, zjadła coś. Zaczęła normalnie funkcjonować.
-Słuchajcie, może pojedziemy do domu? Zjemy coś, i w ogóle się ogarniemy? - zapytałam niepewnie.- oczywiście jutro wrócimy.
-Czytasz mi w myślach.- odpowiedział Zayn, lecz bez uśmiechu, po prostu tak jakby bez uczuć.
-Pójdę z wami.- dodał Li.- Nikola, idziesz? Wiesz, nie możesz cały czas tu siedzieć. Wiem, że Niall jest w ciężkim stanie, ale na pewno chciałby, abyś teraz normalnie funkcjonowała.- Liam, jak zwykle, troskliwy.
-Nie dziękuję, zostanę tu. Przecież w każdej chwili Niall może się obudzić.
-Okej, ale masz przyjść na noc do domu, rozumiemy się?- Zapytałam.
-Tak, tylko ktoś musi po mnie przyjechać.
-Ja Cię odwiozę, jeżeli chcesz.- wtrącił się loczek.
-Eh, okej. To zadzwonię po Ciebie około dwudziestej trzeciej.
-Nie ma mowy, zostaję z Tobą.- powiedział stanowczo.
-Nie musisz, dam sobie radę.
-Ale chcę zostać. Pozwól mi chociaż zaopiekować się Tobą, okej?
-Okej.
-Dobra mała, trzymaj się. Pa.- pożegnałam się z siostrą.
-Pa.
Skierowaliśmy się w stronę drzwi wyjściowych. Wyszliśmy, tuż przed szpitalem stał samochód Liama. Wsiedliśmy do niego, pojechaliśmy do domu chłopaków. Zanim wysiedliśmy, wyjrzeliśmy przez okno. To co zobaczyłam, zdziwiło mnie. Stado fanek przed domem chłopców. To już nie było dla mnie wielkim zdziwieniem.
-Nadia, uważaj teraz. Jak najszybciej pobiegnij do domu, a my zrobimy sobie parę zdjęć z fanami.- powiedział Liam.
-Uh, będzie trochę trudno, mam na sobie buty na obcasie.- skrzywiłam się- ale, jakoś dam radeę.
-Skabie uważaj na siebie.- powiedział troskliwie Lou.
-Dobrze, ty też. Okej to na trzy. Raz… Dwa… Trzy!- Na trzy wszyscy wyszli z auta. Na chłopaków napdały stada fanek. Jak oni sobie z nimi radzą?
Jak najszybciej biegłam… chociaż nie, nie można było tego nazwać biegiem. W każdym razie chciałam być jak najszybciej w domu. Niestety, coś mnie zatrzymało, a mianowicie Directionerka.
-Hej, mogę zdjęcie?- zapytała dziewczyna. Miała około 12 lat, nie była wysoka, ale nie byłą też bardzo niska. Miała falowane, bląd włosy.
-Tak, jasne.- dziewczyna wzięła swojego IPhona i zrobiła nam zdjęcie. To trochę dziwne kiedy ktoś prosi Cię o zdjęcie. Ale zarazem miłe.
-Dziękuję bardzo. Uwielbiam Lousia i Ciebie, jesteście razem piękni.
-To miło. Bardzo miło. A nie idziesz do chłopców?
-Raczej teraz się do nich nie dopcham, a pewnie jesteście zmęczeni.- Dziewczyna trochę się zasmuciła.- Zapomniałabym! Podpiszesz?- wyciągnęła wydrukowane zdjęcie moje i Louisa.
-Ojej, to naprawdę miłe. Oczywiście że podpiszę. Jak masz na imię?
-Veronika.
-Dla Veroniki tak?
-Tak.- była bardzo podekscytowana. Podpisałam zdjęcie i oddałąm jej.- Jeszcze raz bardzo dziękuję. Pozdrów Louisa i reztę chłopców, jeżeli możesz.
-Oczywiście że mogę. Miłego dnia.
-Dziękuję, wzajemnie.- Veronika szybko znikła w tłumie. Już wiem jak czują się chłopcy jak spełniają marzenia tym milionom fanów, Uh, niezłe przeżycie, dałam swój pierwszy w życiu autograf. Wyrwałam się z myślenia, i weszłam do domu. Nie czekałam na chłopaków, tylko poszłam po ciuchy i poszłam pod prysznic. Wreszcie. Następnie ubrałam się najwygodniej jak mogłam.


 Zrobiłam poranną toaletę, związałam włosy w wysoka kitkę i podążyłam do kuchni. Nie zastałam tam nikogo innego jak chłopców. Postanowiłam zrobić śniadanie. Hmm… Naleśniki!
Zrobiłam naleśniki, i już wszyscy siedzieli i zajadali. Po posiłku wstawiła naczynia do zmywarki. Spojrzałam na telefon, 17:30. Dopiero ta godzina, a ja już jestem wyczerpana.
-Chłopaki, co robimy?- zapytałam znudzona.
-Emm, ja miałem zamiar spotkać się z Pezz.- odpowiedział Zayn.
-A ja z Dann.- tym razem krzyknął Liam z korytarza.
Oni mówili to wszystko jak roboty, zupełnie bez uczuć. Ale nie dziwię im się, chyba sama też nie jestem najweselsza.
-Czyli zostajemy sami.- zwróciłam się do Louisa który teraz był wgapiony w ekran telefonu. Zapewne Twitter. Nie doczekałam się odpowiedzi zbyt szybko. – Skarbie.
-Ah, tak.- odpowiedział wreszcie wkładając telefon do kieszeni. - Co chcesz robić?
-Nie wiem. Możemy pooglądać jakiś film, czy coś.
-Okej.
Siedzieliśmy tak nic nie robiąc przez jakieś pół godziny.
-Ja już wychodzę. Dzisiaj nocuję u Dann. Jeżeli dowiecie się czegoś o Niallu to dajcie znać. Pa.
-Ja też już będę wychodził, ja też dzisiaj nocuję u Perrie. Pa.
Przez ten cały czas w ogóle nie zobaczyłam uśmiechu na ich twarzach.
-Pa.- krzyknęłam.
-To co oglądamy?- Lou usiadł obok mnie obejmując mnie.
-Nie wiem. Chcę trochę odreagować od tego wszystkiego, ale i tak wiem, że wszystko pójdzie na marne.
-Wiem, mi też jest bardzo ciężko, ale nie lubię jak jesteś smutna.
-Na razie nie mam powodów żeby być szczęśliwa. Czuję się beznadziejnie.
 -Ja też nie czuje się idealnie. Pamiętaj ze zawsze będę z tobą.-
-Dziękuję że jesteś. A teraz idź wybierz jakiś film, okej?
-Okej.- Lou wstał, wziął jakiś film, chyba nawet nie spojrzał co to. Odpalił DVD i usiadł obok, obejmując mnie.
Film się skończył. Na zegarze było po dwudziestej pierwszej. Chciałam obejrzeć coś jeszcze, pomimo iż byłam już dość zmęczona.
-Eh, to oglądamy coś jeszcze?
-Jasne, tylko co?- zapytałam.
-Emm, no nie wiem. Wybierz obojętnie co.
-Okej. -Louis wziął jakiś film i włączył go. Hah, trafiliśmy na jakiś tani romans. Ale co tam.

Po pół godziny filmu- jak zwykle przy oglądaniu filmów wieczorem- zachciało mi się spać. Wtuliłam się mocnej w mojego Lou i po chwili zasnęłam. …
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam nasze nieliczne grono czytelników ;D Podoba się? Trochę długi :3 Wreszcie ferie <3
Trochę smutno, bo mało komentarzy ;c Mam nadzieję że ktoś to czyta.
Czytasz = Komentujesz
Weronika xx